niedziela, 28 grudnia 2003

Opowiadanie o Ośle i Jeźdźcu

Opowiadanie duchowe o Ośle i jego nowym Panu


Pewien człowiek od wędrownego kaznodziei kupił osła. Kaznodzieja poinstruował go, że ów osioł został wytresowany w sposób szczególny, jako wierzchowiec osoby duchownej dla mnichów i modlących. Chcąc skłonić go do pójścia należało powiedzieć „Alleluja!” (hebr. Hallelu Yah!), zaś zatrzymywał się jedynie na komendę „Amen!” Jak pamiętamy z rozmaitych tradycji duchowych i misteryjnie-religijnych, osioł często oznacza ludzką podświadomość i jest jej metaforą, a od pewnych słów kluczy zależy to, co będzie się działo w naszym życiu, gdyż są to słowa wyzwalacze i nigdy nie należy o nich zapominać, tak jak w wojsku hasła klucza do autodestrukcji bunkra z amunicją. 

Osioł i Kaznodzieja - Opowiadanie o Ośle i Jeźdźcu

Zadowolony nabywca wytresowanego osła z miejsca chciał wypróbować czy instrukcje faktycznie zadziałają, więc krzyknął „Alleluja!”, a transportowy osioł zaś zaczął posłusznie wędrować. „Amen!” krzyknął mężczyzna, a zwierzę natychmiast się zatrzymało spokojnie czekając na dalsze rozkazy swojego nowego pana. „Ależ to wspaniałe!” stwierdził nowy właściciel wspaniale wytresowanego osła i odjechał dumny z nowego nabytku po jeszcze jednym żwawym „Alleluja!” Jakże tu nie być zadowolonym z tak dobrze funkcjonującego osła, który działa, uruchamia się i zatrzymuje na proste komendy (klucze, hasła, aktywatory). 

Mężczyzna ruszył w drogę, i jechał na swoim nowym ośle przez wiele godzin po górzystym terenie, aż dostrzegł że zbliżają się do niebezpiecznie do urwiska. Niestety, zamyślił się, rozmarzył, i jak ze snami po obudzeniu, zapomniał ważnych słowa, które zatrzymałoby osła. „Stój!” krzyczał. „Halt!” wrzeszczał. Osioł biegł dalej równym krokiem, a nawet coraz szybciej, w kierunku prosto ku przepaści. „Och, nie!... Jak to było?"... „Biblia!... Kościół!... Błagam, Stój!” - wykrzykiwał w rozpaczy. 

środa, 26 listopada 2003

Sidła wzbudzania zazdrości

Opowieści z życia wzięte 


Jak dziewczyna wpadła we własne sidełka robienia zazdrościowych aferek 

W trzeciej klasie liceum poznałem dziewczynę, z którą zaczęliśmy jak to wtedy mówiono „chodzić ze sobą” czyli ze dwa trzy razy w tygodniu spacerek po parku nad jeziorem albo jakieś kino, czasem kawiarnia i trochę buźkowania się, jak to na początek, trochę „dawania w ślinę”, jak wówczas mówiono o całowaniu usta usta z języczkiem. Ona była z klasy w liceum o rok młodszej, ja jakieś około 17 lat, ona około 16-cie. Prawie idealna para, trochę skrywanych wówczas przed belframi czułości na szkolnym korytarzu i po szkole. Minęło jakieś około cztery miesiące tych czułości zwanych współcześnie randkami, a wówczas „chodzeniem” albo „kręceniem” ze sobą. „Chodzenie” było od tego, że piechotą chodziło się na spacerki i do kina, na wycieczki za miasto czy do kawiarni (jedna była tylko na całe miasto). Szczęśliwie sama szkoła znajdowała się w uroczym parku nad jeziorem, to na spacerki nie było daleko aczkolwiek alejką spacerową wzdłuż jeziora chadzali też nauczyciele i łatwo było ich spotkać, wiedzieli kto z kim i co kręci. Razu pewnego umówiony z dziewczyną kolejny raz, że przyjdę po nią pod klatkę schodową jej kilkupiętrowego bloku aby ją odebrać i zabrać na spacerek do parku, gdzieś na godzinę 17-tą z hakiem, hak zwykle kilka do kilkanaście minut, bo jakieś zajęcia pozalekcyjne czyli kółko naukowe zawsze mogło się trochę przeciągnąć (niby godzina lekcyjna od 16-tej, ale bywało i 1,5 godziny). Przychodzę pod blok, wychodzę zza rogu budynku i spotkała mnie niespodzianka ze strony owej „mojej” dziewczyny.



Widzę, że ściska się z jakimś chłopakiem, trzyma za rączki i wymienia buziaczka. Trochę było do jej klatki schodowej w bloku, ze 30 metrów, zatem nie słyszałem o czym mówią, a że na widoku byłem, to zaraz na ten widok schowałem się za róg budynku, żeby spokojnie poobserwować parkę z moją dziewczyną i jakimś nieznanym mi chłopakiem w roli głównej. Od drugiej strony budynku blisko rosły dobrze zielone iglaste krzewy, krzaki, więc nie namyślając się za długo, obszedłem budynek tyłem i od drugiej strony bloku, po linii aby mnie nie widzieli, do najbliższego od nich zielonego krzaka, dość wysokiego i gęstego, żeby nie było mnie widać, ale za to, żeby ich było dobrze słychać i dla mnie trochę lepiej widać. Teraz miałem do obojga jakieś 7 do 10 metrów, było i widać i słychać. Czasem dobrze posłuchać co o nas mówią ci, co mieli być naszymi bliskimi i nas kochać, a zabawiają się z kimś trzymając się za rączki, przytulając i buźkując na ulicy i to w czasie i miejscu gdzie się z nami umówili na spotkanie randkowe. Już po kilku minutach takiego słuchania czy jak tam kto woli podsłuchiwania zza krzaka, zrozumiałem, że osobnik jest dla dziewczyny kimś dobrze jej znanym i że razem z nim zastawia na mnie jakąś pułapkę, takie damskie złośliwe sidełka w które miałem wpaść, żeby się poskręcać z zazdrości. Otóż właśnie chciała wedle jej własnej gatki z tym chłopakiem wzbudzić we mnie amok zazdrości i furię zazdrościową, że ona stoi sobie i słodziutko oraz przymilnie gaworzy z nieznanym mi samcem czyli innym chłopakiem, którego zupełnie nie znam. Taki pomysł jakiś miała i z owym chłopakiem sobie oprócz innych rzeczy, głównie rodzinnych gaworzyła milutko, cały czas czekając na mnie, aż wyjdę zza rogu budynku ze strony z której zawsze dotąd po nią przychodziłem. Opowiadała o mnie temuż swojemu towarzyszowi różne rzeczy, nie wszystkie miłe, ale to mniej istotne, chociaż częściowo przykre były. Ważne było to, że zrozumiałem szybko, że miałem być tym „wkręconym”, żeby ona mogła się pośmiać i zabawić moim kosztem, zobaczyć jak się skręcam z bólu zazdrości o nią. Z ich rozmowy wynikało też, że ów chłopak to jakoby jej  brat albo ktoś traktowany jak brat, tyle że odbywający służbę wojskową i tylko na kilka dni w domu na przepustce z wojska. W owym czasie żołnierze z poboru często odbywali służbę na drugim końcu Polski, z daleka od domu, a to po to, aby za często na przepustki nawet nie chcieli jeździć. Dobra nasza sobie myślę, jak dziewczyno zastawiasz na mnie przykre dla mnie pułapki, to czemu nie przerobić takiej pułapki w odwrotną stronę? Jak zabawa w dokuczanie, i wywoływanie zazdrości oraz bólu emocjonalnego, to przecież na całego, w dwie strony można. Nie byłem przy tym pewny czy to jakiś jej starszy brat, tym bardziej, że o żadnym mi nie mówiła, acz z rozmowy ich wynikało, jakoby ów chłopak miał być jej bratem, tylko że brat z siostrą nie powinni robić pewnych zbyt erotycznych rzeczy i to na ulicy, bo śmierdzi sprawa kazirodztwem.

Pewnie dziewczę nie przewidziało mojej reakcji i spodziewało się wszystkiego, w tym ataku na swojego rzekomego brata z siekierą, ale nie tego, że się schowam przed nimi jak ich tylko zauważę razem i że będę cichutko oraz spokojniutko - nie koniecznie spokojnie w sercu – ale cichutko w sensie zachowania, obserwować i nawet podsłuchiwać, co też oni tam razem robią, a do tego sobie posłucham co o mnie nawijają, szczególnie co o mnie innemu facetowi mówi „moja” dziewczyna. A nawijanie o mnie dziewczę miało całkiem niezłe, puszczało wszystkie takie teksty do rzekomego brata na mój temat, jakie przy mnie o mnie na pewno by nie wypowiedziało, w tym sporo było lekceważenia oraz ironizowania. To się dowiedziałem jaki mój obraz owo słodkie z wyglądu i głosiku na „chodzonych” randeczkach” dziewczę trzyma na mój temat w swojej główce. Dziewczyny potrafią z bratem czy znajomym oplotkowywać swoich chłopaków, oj potrafią. Brat, jak brat, wyglądał sympatycznie, mówili do siebie per „siostro” i per „bracie”, rozmawiali o swoich rodzicach czyli „starych”, o wojsku i o szkole, a nawet o tym czy brat ma już dziewczynę. Ale mała zemsta czy tam sama myśl o odwróceniu sytuacji, za uknuty na mnie prymitywny podstęp była słodka. Dobra zemsta zawsze jest słodka, ale musi być zrobiona spokojnie, rozważnie, nawet jak serce w tym momencie boli. Mnie przez pierwsze 10 minut bardzo bolało, bo na początku tylko ich widziałem, a nie słyszałem, a potem trochę trwało, zanim się dosłuchałem owego „kto jest kim” na tym osiedlowym obrazku pod klatką schodową, chociaż wcale nie byłem pewien czy to tylko siostra i brat, bo czyny pokazywały, że raczej jednak dwoje kochanków. Już po 15 minutach dziewczę zaczęło się martwić, że mnie jeszcze nie ma, a ona z rzekomym bratem tak wystaje na chodniku, żebym ich zobaczył i się zdenerwował, żeby mnie skręciło z zazdrości o nią, a po ponad pół godzinie, po prawie 40 minutach, jak się okazało, jej rzeczony brat musiał w końcu iść na pociąg, bo wracał do swojej jednostki wojskowej na drugi kraniec Polski.

wtorek, 28 października 2003

Indy - Kot Buddy - Opowieść o Oświeceniu

Indy - Kot Siddhartha Gautama Buddy i Oświecenie 


Indy, cudowny kot Buddhy i jego opowieść 

Historię ten opowiadał pewien buddyjski mnich, który w jednym z poprzednich wcieleń był kotem o imieniu Indy, z czasem historia nabrała wielu wątków, także dopowiadanych przez bajarzy, jednak główne punkty przesłania zawsze są takie same... 

"Miałem niezwykłą przygodę dawno temu, w północnych Indiach. Spotkałem pewnego wielkiego księcia, który nie mieszkał w pałacu, nie ucztował i nie nosił eleganckich ubiorów, a jedynie szaty żebracze. Prawdę powiedziawszy, kiedy go spotkałem, miał na sobie połatane łachmany i siedział pod drzewem, pod wielkim drzewem figowym jak mają w zwyczaju liczni indyjscy asceci. Ujrzawszy księcia siedzącego spokojnie pod drzewem, przycupnąłem i obserwowałem go przez chwilę, ale on nic nie robił, tylko siedział. Siedział, gdy padał deszcz. Siedział, gdy promienie słoneczne potężnie prażyły. Dni mijały, a chociaż rzadko, kiedy opuszczałem okolicę (odchodziłem tylko, by najeść się i napić, wyspać się i czasami uganiać się za własnym ogonem – to wielka uciecha), nigdy nie widziałem, aby się poruszył. 

Po upływie wielu dni i tygodni zaczęły dziać się naprawdę dziwne rzeczy. Nagle nie wiadomo skąd zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Dźwięki były tak donośne, że musiałem zatkać uszy łapkami, ale książę nadal siedział niewzruszony. Ziemia się poruszała, jakby ktoś ją schwycił i potrząsał, a on wciąż siedział w jogicznej pozycji pełnego lotosu, nieporuszony. Niesamowite istoty, wyglądające jak demony (asury), oraz piękne niewiasty (nimfy), zjawiały się znikąd i zdawało się, że mówiły do niego lub na niego wrzeszczały. Szczerze mówiąc, mimo iż jestem bardzo odważnym kotem, trochę się przestraszyłem, ale on siedział. Góry złota i szlachetnych kamieni ukazały się i znikły, a człowiek pod drzewem ani drgnął. Nic nie było w stanie sprawić, by poruszył się choćby o cal. 

I wtedy wydarzyło się coś rzeczywiście niesamowitego. Wyglądało to, jakby zaczęło się z niego wydobywać, dziwne, miękkie, delikatne Światło, bardzo jasne Białe Światło jakby Słońca i Księżyca, ale on siedział nadal. Niesamowite Światło stawało się coraz jaśniejsze aż całkowicie go zasłoniło, a on siedział i siedział. Światło stało się jaśniejsze niż Słońce, a on siedział. Coś tam takiego się działo, że ja także nie poruszałem się – nawet uganianie się za własnym ogonem nie było już takie fascynujące, a kiedy Niesamowite Światło przestało się rozjaśniać, wtedy piękny uśmiech pojawił się na twarzy człowieka-księcia, siedzącego pod drzewem. Powoli otworzył oczy (w nich również był niezwykły świetlisty blask) i powiedział: „Witaj kocie Indy, jestem Buddha.” Co? Przekonany byłem, że przez cały czas, kiedy go obserwowałem, nikt nie powiedział do mnie ‘cześć Indy’, ani nie zostaliśmy sobie przedstawieni, skąd wobec tego wiedział, jak mam na imię? Ale będąc kotem dobrze wychowanym, odpowiedziałem: „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać.” 

„Indy, możesz nazywać mnie po prostu Buddhą, a nie Panem Buddą” – roześmiał się mężczyzna, który siedział pod drzewem. „Oczywiście, że wiem, jak masz na imię. Przebudziłem się z głębokiego snu, jakim jest życie, by dotrzeć do głębszej Prawdy (Satyam), według której wszyscy jesteśmy duchową jednością, jednością w Brahmanam (Wszechduchu). Jak mógłbym cię nie znać? Wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem, wszyscy jesteśmy jednością.” Dwie rzeczy zaczęły mnie niepokoić. Po pierwsze, co on miał na myśli mówiąc: „Wszyscy jesteśmy jednością, wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem? Pomyślałem sobie, że ten facet siedział zbyt długo na Słońcu. Po drugie: ponieważ wiedziałem, że nie powiedziałem do niego niczego z wyjątkiem „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać”, skąd znał moje myśli? Jednakże On znowu zaczął odpowiadać na moje myśli. 

Kot Indy - Spotyka Siddhartha Gautama Buddhę

„Indy” – zachichotał: „Nie postradałem zmysłów, to tylko moje ego (anava) oddzielało mnie od Brahmana (Wszechducha, Absolutu), od wszystkiego. Ty jesteś jednym z Brahmanem, ja jestem jednym z Brahmanem, wszystko jest Brahmanem i w Brahmanie. Wiem to i ty też wiesz, ale zapomniałeś, o swojej prawdziwej tożsamości. Jeśli chodzi o drugi problem, który cię niepokoi, to twoje myśli są dla mnie tak samo jasne jak słowa.” 

poniedziałek, 29 września 2003

Opowieści Duchowe z Morałem

OPOWIADANIA DUCHOWE Z MORAŁEM 


Kilkanaście opowieści duchowych, baśni lub legend z morałem metafizycznym lub moralnym powienien znać każdy lider stający przed ludźmi wskazując drogę wewnętrznego czy duchowego rozwoju. Istnieją tysiące duchowych opowieści z dawnych czasów, jednak w XXI wieku ludzie jakoś zapominają opowiadać ich swoim dzieciom jako spuściznę kulturową i duchową szamańskiej, metafizycznej, sufickiej, wedyjskiej, magicznej czy druidzkiej społeczności. Pitagorejczycy każdy tydzień rozpoczynali nową opowieścią z moralnym lub duchowym komentarzem, podobnie w hermetycznym tradycyjnym zakonie mitraickim. 

Nauczyciele Duchowi dawnych czasów pozostawili dużo opowieści

WIARA BLIŹNIĄT W ŁONIE MATKI 


Rozmowy sceptyków z wierzącymi tak zwykle wyglądają... 

W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Coś musi TAM być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
- No nie wiem, ale wydaje mi się, że będzie więcej światła. Myślę, że tam będzie światłość. Może będziemy biegać, a jeść buzią... 
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina. Jakieś głupoty. 
- No ja nie wiem, ale TAM zobaczymy MAMĘ a ona się będzie o nas troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma...
- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat w którym pływamy. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później. 


DZIĘKI TOBIE BOŻE!  


Święty Piotr oprowadzał po Raju nowo przybyłą duszę. Najpierw weszli do przestronnego warsztatu pełnego aniołów. Święty Piotr zatrzymał się przy pierwszym dziale i rzekł – To Dział Odbiorczy. Tutaj przychodzą wszystkie prośby do Boga wypowiadane w modlitwach. – Dusza rozejrzała się i dostrzegła uwijające się jak w ukropie zastępy aniołów, które sortowały petycje wszystkich ludzi na świecie wypisane na woluminach papieru. 

Następnie dusza i Święty Piotr podeszli do drugiego działu, a Święty Piotr objaśnił – To Dział Pakowania i Dostarczania. Tutaj pakujemy wszelkie łaski i błogosławieństwa, o które prosili ludzie i dostarczamy je na Ziemię.

W końcu dusza i Święty doszli na sam koniec pokoju, gdzie znajdował się ostatni dział. Ku zdziwieniu duszy był tam tylko jeden anioł, który siedział bezczynnie, jakby nie miał nic do roboty. – A oto i Dział Potwierdzeń – objaśnił Święty Piotr. – Ale dlaczego nic się tu nie robi? – No właśnie, to bardzo smutne – odpowiedział Święty. – Bardzo niewielka liczba ludzi przysyła nam potwierdzenie po otrzymaniu błogosławieństw. – A w jaki sposób można je potwierdzić? – To proste – wyjaśnił Święty Piotr. – Wystarczy powiedzieć „Dzięki Tobie Boże”.

„Dziękuję, Boże za umożliwienie mi podzielenia się tym przesłaniem z innymi oraz za ofiarowanie mi aż tylu wspaniałych ludzi, z którymi mogę się nim podzielić.” 

poniedziałek, 28 kwietnia 2003

Astralna Przyroda - byty, pająki, muchy, robale, larwy

Astralna Przyroda - astralne byty, pająki, muchy, komarzyce, robale, larwy 


Mistycy i ezoterycy na podstawie doświadczenia zakładają, że jeśli ktoś trafił na ezoteryczną księgę albo współcześnie znalazł się na internetowej stronie o tematyce ezoterycznej, to z pewnością przyszedł czas na niego, aby dowiedzieć się przynajmniej troszeczkę o rzeczach, o których w tych dziełach napisano. Wiemy, że coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że nie istniejemy sami we Wszechświecie, że istnieją subtelne dziedziny i sfery rzeczywistości, ale w mistyce i ezoteryzmie nie ma zwykle nic na temat obcych cywilizacji tylko na temat “przyrody astralnej”, eterycznej, astralnej i mentalnej, która istnieje w wymiarze energetycznym czy eterycznym i astralno-mentalnym w bardzo różnorodnej formie - o czym wiele uczą systemy teozoficznej wiedzy tajemnej. Na Ziemi mamy całą gamę różnych owadów, insektów i innych większych form życia, zwierzęcych oraz roślinnych, a tak samo również jest z przyrodą astralną czy eteryczną i astralno-mentalną. Można zatem zająć się wszelkimi insektami (bytami), które żyją obok nas, ale mają nie widoczną formę bytu, a w dodatku potrafią wypełniać ludzi strachem, lękiem, złością i kraść życiowe energie, bioenergie (pranę, manę, qi). 

Muchy i inne astralne insekty często pojawiają się jako byty pasożytnicze

Pewnie każdy człowiek przeżył w swoim życiu coś przerażającego, coś co zmieniło jego poglądy na świat i Wszechświat, coś czego nie potrafi do końca sobie wytłumaczyć, a wielu donosi, że byli lub są atakowani, paraliżowani i niezdolni do żadnych reakcji podczas takich niewidzialnych fizycznie ataków. Wielu lekarzy pracuje nad zjawiskiem zwanym “paraliżem sennym” - trzeba również wiedzieć, że nie każdy rodzaj paraliżu nocnego jest nocnym atakiem sił astralnych, ale wiele osób doświadcza świadomie lub nieświadomie spotkań z istotami zwanymi “cieniami”, które pojawiają się w naszym życiu z innych światów. Wielu osobom wielokrotnie udaje się widzieć kątem oka cienie, które przemykają w ich mieszkaniach, chwilami im się wydaje, że to było tylko złudzenie ale czy naprawdę tak było nie jest wiadomym. Wiele ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia, a wcale nie jest to rzadkie zjawisko, tylko szeroko rozpowszechnione i od dawnych czasów ludzie mówili sobie o tych strachach, demonach, zjawach, pasożytach jak różnie owe zjawiska nazywali. Istoty “cienie” znane są od starożytności, już Arystoteles zajmował się tym zagadnieniem. 

Wiele osób miało i miewa doświadczenia metafizyczne z duszami zmarłych, ale w tym przypadku trzeba mieć na tyle otwarty umysł i być odważnym, aby móc doświadczać spotkań pierwszego stopnia z takimi duszami, wówczas otwierają się furtki do innych światów i możemy tych zjawisk doświadczyć. Niestety, wiele zjawisk z dziedziny świata eterycznego czy astro-mentalnego uchodzi za rzekome porwania dokonywane przez kosmitów, podczas gdy w rzeczywistości ataku dokonują demony zwane szarakami, które wytwarzają doznania o większej ostrości i przytomności niźli zwyczajna percepcja danego człowieka - stąd owe doznania z szarakami bywają bardziej realistyczne ale też niemożliwe do udowodnienia, bo nie zostają ślady na planie fizycznym, chociaż człowiek atakowany mógł się w tym czasie przemieścić nawet samochodem czy samolotem na znaczne odległości i samej jazdy, czynności na planie fizycznym zupełnie nie pamięta. Demony zwane szarakami dysponują potężną i skuteczną siłą ożywiania oraz usypiania świadomości, a okresowo próbują zwiększyć zainteresowanie ludzi swoim gatunkiem i swoją sferą istnienia. 

czwartek, 10 kwietnia 2003

Larwy astralne - robale i wampiry

Larwy astralne - pijawki, robale, wampiry - pasożyty ze świata astralnego 


Larwy astralne, robaki astralne, są to prymitywne istoty pasożytnicze powstałe ze strzępów świadomości, utworzone przez kogoś w astralu, często nawet mimo woli, z powodu przezywanych emocji i okrutnych myśloemocji (wyobrażeń z silnymi emocjami). W szczególnych wypadkach niektórzy znawcy zaliczają do larw astralnych pomniejsze demony (asury, pisaća, szedy), szczególnie wampiry astralne. Larwy astralne są one swego rodzaju wirusami astralnymi, jednak ich szkodliwość nie wynika z ich inteligencji. Bardzo ciężko się z nimi dogadywać czy komunikować, a nawet jak się udaje zwykle jest to bezcelowe. Rozmowa z nimi może wyglądać jak próba porozumienia się z osobą ciężko upośledzoną cierpiącą na brak pamięci długotrwałej i krótkotrwałej oraz schizofrenię prostą. Żerują na określonych typach emocji, co gorsza mogą żywić się bioenergią (siłą witalną, praną, maną) żywych istot (na przykład ludzi, zwierząt, wrażliwych roślin, miejsc). Zdecydowanie należy unikać kontaktu z tego typu istotami, gdyż absolutnie żadnego pożytku nam nie przyniosą a mogą wywołać problemy psychiczne czy zdrowotne. Przyciąga je strach, bezradność, niezdecydowanie, złość, stany poddepresyjne, stany ograniczonej świadomości a nawet stany ograniczonej poczytalności (mogą wytwarzać stany zagubienia, 'nietomności', niepoczytalności). Bywa jednak, że po prostu niektórzy ludzie emanują takim poziomem wibracji (wibracje są elektromagnetyczną formą postaci myśli, uczuć, nastrojów i tym wszystkim, co o sobie myślisz, co emocjonalnie przeżywasz; to jest twoja wibracja) a nie innym, które te Larwy będzie przyciągał. W tym wypadku zalecana jest praca nad sobą, oczyszczanie psychoenergetyczne na różne sposoby. Najbardziej smakowitym kąskiem są dla larw astralnych osoby które rozpoczynają pracę nad sobą i stawiają na rozwój w kierunku duchowym lub eksterioryzacji (podróże astralne, OBE), ale nie stosujące metod mistyczno-magicznej ochrony. 

Typowy wygląd szarawych larw astralnych (mroczno-szare)

Larwa astralna, coś jak astralna pijawka czy astralny robal, należy do nieoficjalnej, dziesiątej kategorii demonów czy lepiej mówiąc istot demonicznych (mrocznych, asurycznych) i przypisywana jest do astralnych pasożytów z kategorii wampirów emocjonalnych i energetycznych ze względu na swój charakter - żywi się emocjami, z których została stworzona, często negatywnymi i psychotycznymi choć zdarza się jej powstać z dość neutralnych emocji jak smutek czy przygnębienie. Stworzycielem jest głównie człowiek, duch zmarłej osoby lub jakiś demon - aczkolwiek są przekazy, że stworzyć larwę może rozwinięte zwierzę przezywające silne emocje. Zamieszkuje niższe sfery astralne, gdzie świetlistość jest niewielka, a więc może zaatakować tylko tych ludzi, którzy posiadają materię niższych sfer astralnych, a to jest zdecydowana większość ludzi. Utworzona larwa posiada cechę, która wyróżnia ją jako istotę ożywioną - za wszelką cenę chce żyć i przetrwać, czyimkolwiek kosztem. Wzbudza więc emocję z której powstała w swoim twórcy, choć dobrze jej idzie też z innymi ludźmi i zwierzętami (nagła agresja psów etc). Nie posiada jednak świadomości, a jest jak zwierzę napędzane niskimi instynktami, emocjonalną agresją. Spryt posiada jeśli odpowiednio długo pożyje by go rozwinąć. 

Według wiedzy tajemnej larwy astralne to wszelkiego rodzaju niematerialne istoty i byty pasożytnicze, fantomy, formy, wiry, pithy, dźinny i zewnętrzne struktury energetyczne ożywione i nieożywione (np. jeszcze nie do końca pozbawione energii ciała astralne zmarłych ludzi), pewne duchy natury lub ich porzucone ciała astralne itp., żyjące albo częściowo znajdujące się w świecie astralnym ( na planie pomiędzy matrycą eteryczną czterech Żywiołów oraz planem mentalnym (myśloform). Są to byty, takie jakby wampiry energetyczne, które podczepiają się pod aurę i żywią się twoją bioenergią oraz twoimi emocjami (negatywnymi głównie). Może się to zdarzyć podczas OBE, eksterioryzacji, czyli wyjścia z ciała w świat eteryczny lub astralny. Larwa astralna często podczepia się pod alkoholików i narkomanów chociaż owa larwa nie musiała być kiedyś człowiekiem z problemem alkoholowym - najczęściej powstaje z emocji i pragnień środowiska pijaków skupionych w większych grupach, np. barach piwnych, miejscach częstych spotkań etc. Istnieją też larwy astralne żerujące w środowiskach negatywnych emocji związanych z ideologiami podsycającymi pewne szczególne rodzaje nienawiści czy antypatii: awersja i nienawiść do komunistów, murzynów, "kacapów", lewaków, "ciapatych", innowierców, jehowych, kociowierców, sekciarzy, herertyków, zatem larwy pasożytują na zwykle najgłupszych osobnikach w środowiskach rasistów, rusofobów, komuchofobów, inkwizytorów i podobnych ciemnych typów, w tym na tak zwanych kibolach podsycających nienawiść międzyklubową w sporcie. 

wtorek, 8 kwietnia 2003

Astralne robaki, larwy i jaszczury

Astralne robaki i jaszczury, miedziany wąż Mojżesza a kwestia chorób rakowych 


Większość osób jasnowidzących, często rozróżnia w energetyce własnej i cudzej żywe astralne robaki lub węże rozmaitej wielkości i różnych koloru, a także rozmaitej wielkości astralne pająki i inne insekty. Mogą być dostrzegane wszędzie, zarówno wokół czakr, w ciałach aurycznych, ale też w energetycznych odpowiednikach narządów fizycznych. Czasem występują pojedynczo, a niekiedy po kilka sztuk, lub w znacznie większych formacjach grupowych. Robale czyli węże astralne praktycznie zawsze widoczne są przy chorych na różne rodzaje raka czyli przy nowotworach. Kiedy choroba rozwija się, kiedy atakuje, kiedy osoba ma tzw. przerzuty raka na kolejne organy, to węże rakowe zwane robalami widoczne są już nie pojedynczo, ale w ogromnych stadach. Oddając Bogu w modlitwie uleczenie z choroby rakowej, jej znamion i skutków, należy zawsze pamiętać o oddaniu do utylizacji także owych węży astralnych, robali czy we wczesnych stadiach rozwoju astralnych larw pasożytniczych. Robale czyli węże astralne pokazano dokładnie w wielu kulturach i narodach, zwykle niszcząc je u ofiary raka, u których osoby jasnowidzące widziały węże astralne w rozmaitych częściach ich ciał lub w aurycznej energii. 

Jaszczyry astralne - reptilce - astralne byty demoniczne

Oglądanie rycin i ilustracji astralnych robaków, pająków, larw i węży oraz astralnych latawców Castanedy, może spowodować, że komuś zakodują się cudze obrazy raka, w energetycznej formie obrazowej. Jednak warto wspomnieć jak to drzewiej bywało, a przecież w Indiach odzienie z węży astralnych nosi Bóg Śiwa na znak, że panuje nad tymi astralnymi bytami. W Ameryce Południowej zachowały się do dziś kamienne rzeźby ludzkich postaci, ubranych w sukienkowe girlandy zwisających zeń węży.  Możliwe, że był to rak dolnych części układu trawiennego, lub kości bioder, albo rak prostaty widziany przez ówczesnych widzących aurę i astral. Wiele bóstw, w wielu kulturach całego świat jako dumny atrybut posiadało węże, tyle, że najczęściej niebiańskie węże, a nie te szare, czarne czy brunatne - chorobowe i pasożytnicze węże astralne. Węże niebiańskie zostały bowiem opisane lub pokazane, bez odniesień do choroby raka czy innych dolegliwości. Nikt jednak z pośród wielbicieli bóstw nigdy nie łączył choroby rakowej czy innej ciężkiej dolegliwości z owymi wężami wystającymi, czy zwisającymi z ciała duchowego, bo wężowe stworki z ciała astralnego to zupełnie inna kategoria bytów, rodzaj demonów lub nagów (smokowęży) ze świata podziemnego. W Helladzie kobiety zajmujące się złośliwą czarną magią zwano meduzami lub gorgonami, gdyż z ich głów wystawały szare, brunatne lub czarne węże astralne (złe węże, asmodeusze). Jednej takiej kobiecie z syndromem meduzy, półboski Perseusz jako bohaterski heros, obciął głowę i nosił ze sobą, podobno przybitą do tarczy, aby jak mówi legenda, aby siać postrach z powodu pokonania złośliwej i szkodliwej czarnoksiężnicy. 

Silne związki raka i obecność astralnych robaków, astralnych węży, trwają także w XXI stuleciu. Dokładnie te same zależności można obserwować w klinkach onkologicznych, a także na miejskiej ulicy. Tam gdzie ludzki organ [narząd] zaatakowany jest rakiem, energetyka tła oraz samo ciało astralne zawsze są poszarzałe, czarne lub brunatne i zawsze widoczne są w nich ruchliwe węże astralne lub larwy astralnego robactwa. Musimy dobrze rozumieć, że goszczenie w czyimś ciele, lub w energetyce licznych postaci ze sporymi zębami musi mieć zawsze negatywne skutki. Pewnym tropem będzie tu kwestia opisana w Biblii a mianowicie wąż wykonany i odlany z brązu na zlecenie Mojżesza. [Księga Liczb. 21]. 

"W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: „Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny”. Zesłał więc JHWH na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli zatem ludzie do Mojżesza, mówiąc: „Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw JHWH i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do JHWH, aby oddalił od nas węże”. I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł JHWH do Mojżesza: „Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”. Sporządził więc Mojżesz węża z brązu i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu.” 

Owo boskie polecenie, dane było dla osoby, która od samego Boga otrzymała Dekalog, czyli dokładne wytyczne moralne obowiązujące przynajmniej w teorii, co najmniej 1 miliarda ludzi na Ziemi. Czy rzeczywiście Bóg kazał Mojżeszowi ustawić na słupie odlew węża z brązu do odczyniania choroby raka, lub do uzdrawiania od ukąszeń? W jakim celu Bóg dał mu jednak Dekalog wzywający do bezwzględnego posłuszeństwa wobec Boga, zakazał w nim w drugim przykazaniu idolatrii bałwochwalstwa, a za chwilę miał mu polecić ustawienie pośród niepiśmiennych ludzi, wężowego posągu w zasadzie bez czczenia ale do spoglądania. Przecież ci którzy patrząc na odlanego z brązu węża ozdrowieli z ukąszeń, lub z raka pozostali wdzięczni nie Bogu, ale bóstwu wężowemu. To wydaje się logiczne skoro pomógł im przecież odlew węża z brązu, więc posagowi byli wdzięczni, jednakże istotny jest ten kto poleca amulet, a nie sam amulet. To Bóg używał amuletu dla uzdrawiania, wiedząc kto i z jakiego powodu przychodzi patrzeć na amulet miedzianego węża mojżeszowego. 

wtorek, 19 marca 2002

Neopitagoreizm a nauki pitagorejczyków

Neopitagoreizm a nauki pitagorejczyków i gnoza 


Geneza neopitagoreizmu nie jest jasna. Pitagoreizm pierwotny rzekomo miał wygasnąć już w IV wieku przed Chrystusem. Nie stworzył on szkoły, w wyniku czego rzekomo nie utrwaliła się pitagorejska tradycja, jednak historycy nie biorą pod uwagę, że pitagorejczycy byli nade wszystko grupą hermetyczną, ezoteryczną, której członkowie wcale nie afiszowali się swoim istnieniem. Rzekomo dopiero w I wieku przed Chrystusem ma miejsce odrodzenie się pitagoreizmu, a Aleksandria i Rzym stają się ważnymi ośrodkami pitagorejskimi, chociaż umasowienie ezoteryki lub hermetyzmu nie jest w duchu szkoły pitagorejskiej. 

Szkoła Pitagorejska - na pierwszym planie Theano - żona Pitagorasa

Pitagoreizm to system filozoficzno-religijny stworzony przez Mistrza Pitagorasa, który żył w VI wieku p.e.ch. w Krotonie, w południowej Italii. Założył tam rodzaj zgromadzenia hermetycznego czy ezoterycznego, którego członkowie podlegali surowej dyscyplinie, wymagającej klasztornego milczenia i wegetariańskiego sposobu odżywiania się. Głosił metempsychozę i boskie pochodzenie duszy ludzkiej uwięzionej w ciele, a wyjaśniając istotę wszechświata obficie czerpał z symboliki liczb i liczbowania. Pitagoreizm bardzo wcześnie połączył się z orfizmem czy raczej pochodził od misteriów orfickich i wywarł wpływ na Platona. Odrodził się w Rzymie mniej więcej w początkach ery chrześcijańskiej jako tak zwany neopitagoreizm. Jak wiadomo, podziemna bazylika przy Porta Maggiore była miejscem kultu neopitagorejskiego czy raczej kontynuacji misteriów orficko-pitagorejskich. 

Podczas gdy jeden szereg wczesnych greckich filozofów, od Talesa po Demokryta, żył i działał w Jonii, drugi występował w zachodnich jońskich koloniach, we Włoszech. Z tych „italskich" filozofów najwybitniejszą grupę stanowili pitagorejczycy. Koło połowy VI wieku p.e.ch., Mistrz Pitagoras z Samos, wedle greckich źródeł historycznych urodzony w 580 roku p.e.ch., założył związek etyczno-religijny, który stał się ośrodkiem badań nauko­wych; odtąd przez kilka wieków pitagorejczycy byli pionierami badań, szczególnie matema­tycznych i przyrodniczych. Połączenie mistyki religijnej ze ścisłymi naukowymi badania­mi stanowiło odrębność związku pitagorejskiego. A orientacja, z jednej strony religijna, a z drugiej ma­tematyczna, dała też szczególne piętno filozofii pitagorejskiej będącej kontynuacją misteriów orfickich. 

Neopitagoreizm stanowi pewną odmianę synkretyzmu zespalającego elementy platońskie, stoickie i perypatetyckie. Wedle historyków ważny etap w rozwoju neopitagoreizmu stanowił średni stoicyzm reprezentowany przez Panajtiosa i Posejdoniosa. Według Cycerona za odnowiciela pitagoreizmu w pierwszej połowie I wieku przed Chrystusem uchodzi Nigidius Figulus. Występuje u niego bardzo typowe dla tego kierunku połączenie mistyki z uczoną erudycją. W czasie tym krąży też szereg pism nazywanych pseudopitagorejskimi, w których pewne myśli staropitagorejskie giną w powodzi elementów bardzo rozmaitego pochodzenia. Pojawiają się w tym okresie przypisywane Pitagorasowi poematy: Złote wiersze i Święty poemat. 

Legenda i mistyka pitagorejska miała bardzo wybitnego apostoła w oryginalnej postaci Apolloniusza z Tyany (cały I wiek po Chrystusie). Ten gorliwy apostoł pitagoreizmu, okultysta, teozof, podróżnik i biały maguś, zyskał sobie sławę maga i hermetysty oraz cudotwórcy. Przewędrował wiele krajów Bliskiego Wschodu i z biegiem czasu utrwaliła się jego legenda cudotwórcy, proroka, a nawet wcielonego bóstwa niebiańskiego. Interesowała go mistyka pitagorejska oparta na analizach i badaniach liczbowych. Był autorem poczytnego Żywota Pitagorasa. Należy pamiętać, że nauki szkoły pitagorejskiej wymagały także dobrej znajomości astrologii, nie tylko arytmologii z łacińska zwanej numerologią, a sam Apoloniusz był zarówno astrologiem jak i arytmologiem i astromagiem. 

Pragnąc sprostować złą opinię spekulacyjnie wytworzoną wokół osoby Apolloniusza przez agresywnie wojującą część chrześcijaństwa, z początkiem III wieku jeden z późniejszych wyznawców pitagoreizmu Flawiusz Filostrat pisze literacko barwny i ciekawy żywot Świętego Apolloniusza z Tiany. Tworząca się w ten sposób mistyczna legenda przedstawiała go jako wcielenie bóstwa, co z kolei skłaniało chrześcijan do przekonania, że biografia napisana przez Filostratosa zmierza do tego, by Apolloniusza przeciwstawić Chrystusowi, a dokładniej ukazać jako prawdziwego Chrystusa i Mesjasza, Patriarchę i Posłańca Boga z I wieku epoki Ryb, która astrologicznie rozpoczęła się około 67 roku przed erą chrześcijańską. 

Trudno jest czasem w tym całym gąszczu podań i anegdot ustalić poglądy Apolloniusza - aczkolwiek na pewno był wszechstronnie wykształcony, a do tego hermetyczny, mistyczny i magiczny. Wyróżnia on naczelnego Boga i wylicza wielu bogów wtórnych. Twierdzi, że bogom mniejszym można i należy składać ofiary, ale z najwyższym Bogiem należy obcować tylko za pośrednictwem rozumu, nie wyrażając swej myśli w mowie i nie składając Mu ofiar. Jest to zgodne z ówczesnymi koncepcjami Bliskiego Wschodu, w tym Persji i Arabii, a także Indii, gdzie Absolut Brahman nie jest jak pomniejsze bóstwa związany z kultem składania ofiar, a poznać Go można jedynie przez praktyki mistyczno-ascetycznej tradycyjnej Jogi. 

Rozkwitający w trzech pierwszych wiekach po Chrystusie neopitagoreizm rozwija przede wszystkim mistykę liczb. Jeden z przedstawicieli tego kierunku, Moderatos z Gades, uważał, że dawni pitagorejczycy przedstawiali naukę Pitagorasa symbolicznie za pomocą znaków liczbowych, gdyż była ona zbyt trudna do wyrażenia w mowie potocznej. Wedle Moderatosa pitagorejskie spekulacje liczbowe nie są niczym innym jak symboliczną metafizyką, a ściślej, przemienioną w spekulację liczbową metafizyką platońskiego Parmenidesa. 

Taki jest właściwy sens arytmologii Moderatosa, w której występuje już, podstawowe w neoplatonizmie, pojęcie Prajedni i szeregu jedni pochodnych, oraz myśl, że za pomocą liczb możliwe jest przejście od świata cielesnego do rzeczywistości pozazmysłowej.

Myśl tę rozważa w II wieku Nikomach z Gerazy w swej teologii arytmetycznej. Liczby, tak jak idee, istnieją w umyśle Bożym jeszcze przed zaistnieniem poszczególnych rzeczy. Nikomach wykazuje wyraźną skłonność do rozważań liczbowych, które objawiają się w staropitagorejskim przeciwstawieniu jedności i dwoistości, i podkreślaniu podstawowej roli jedności. Jednakże granica między neopitagoreizmem a rozwijającym się w pierwszych wiekach po Chrystusie platonizmem jest bardzo trudna do określenia, gdyż oba nurty są sobie bliskie i znacząco na siebie wpływają, zresztą jako pokłosie orficko-pitagorejskiej tradycji naukowej i mistycznej, opartej także na analizie zjawiska snów oraz na doświadczeniach metafizycznych wyjścia duszy z ciała czyli na eksterioryzacji, a także na doświadczeniach mistyczno-wglądowych starannie badanych pod kątem ich prawdziwości. 

Rzetelni badacze tradycji pitagorejskiej doskonale wiedzą, że szkoła pitagorejska jako hermetyczna, nie tylko zawiera zewnętrzny przekaz z Mistrza do Ucznia, ale także naucza w sposób dzięki któremu adepci dobrze wykształceni odradzają się zgodnie z cyklami kolejnych wcieleń, zatem co pewien czas powracające pitagorejskie dusze odrodzą się i przypomną sobie nauki jakie odtrzymały,odtworzą je i przekażą potomnym uczniom w sposób zewnętrzny. Adepci byli przez Mistrza Pitagorasa, także przez Apoloniusza z Tiany bardzo dobrze przygotywani do tej roli. Od początku wiedzę hermetyczną z zakresu arytmologii trzeba było umieć na pamięć, tak dobrze, aby jej nigdy nie zapomnieć, a w kolejnym życiu natychmiast sobie przypomnieć. Wiedza nie ginie ludzkości, jeśli jest doskonale wbita do znakomitych umysłów ludzi oczyszczonych i uduchowionych na tyle, że ją przypomną sobie w kolejnych wcieleniach. 

Pitagorejczycy poszczególnym liczbą przypisywali znaczenie symboliczne, i tak: jedynka – oznaczała punkt, dwójka – linię, trójka – figurę geometryczną płaską i trójkąt, czwórka – ciało geometryczne płaskie i kwadrat, a ponadto świętość i siłę, piątka – własności ciał fizycznych na przykład barwę oraz gwiazdę pitagorejską; szóstka – życie i podwójny trójkąt; siódemka – ducha; ósemka - podwójną piramidę lub gwiazdę ośmiopromienną; dziewiątka – roztropność i sprawiedliwość oraz enneagram. Dziesiątce, „dekadzie”, jako liczbie najbardziej „doskonałej”, nadawali oni znaczenie boskie, doskonałość wszechświata, symbolikę wielkiego centralnego ognia wszechrzeczy. Pitagoreizm jest w sposób oczywisty pierwotną doktryną gnostycką, podobnie jak orfizm. 

Poglądy i doświadczenia pitagorejskie, podobnie jak orfickie, dotyczyły duszy i metempsychozy, a treścią swą daleko odbiegały od filozofii wschodnich Jończyków; sprowadzały się do kilku istotnych punktów: 

1) Dusza (Psyche) istnieje oddzielnie od ciała (aczkolwiek pitagorejczycy, jak wszyscy Grecy owych czasów, duszę wyobrażali sobie na podobieństwo ciała). 

2) Dusza może łączyć się z dowolnym ciałem. „Według mitów pitagorejskich" - powiada Arystoteles - „każda dusza może wejść w każde ciało". Było to również wierzenie dość rozpowszech­nione wśród Greków i znajdujące swój wyraz w uznawaniu „metamorfoz" ludzi w zwierzęta. 

3) Dusza jest trwalsza od ciała. Trwa nawet wtedy, gdy ciało ginie; jest bowiem doskonalsza i potężniejsza od ciała. 

4) Ciało jest dla duszy pewnym więzieniem, ograniczeniem. To było doświadczane przekonanie właściwe specjalnie orfikom i pitagorejczykom; wyrosło na tle przekonania o do­skonałości, potędze i trwałości duszy, którą znikome i łatwo zniszczalne ciało może tylko krępować i więzić. 

5) Dusza jest więziona w ciele za popełnione przez nią winy, ograniczona przez skłonności i wybory. Ucieleś­nienie duszy jest wynikiem jej upadku: była to właściwa pitagorejczykom, choć nie im jednym, próba wytłumaczenia, dlaczego dusza znajduje się w tym materialnym związku z ciałem. 

6) Dusza będzie wyzwolona z ciała, gdy się oczyści, a oczyści się, gdy odpoku­tuje za winy (grzechy i zbrodnie). Pokutą dla duszy jest właśnie wcielanie się; będzie wolna, gdy przejdzie koło wcieleń. Inny sposób oczyszczenia - kary piekielne - uznawany dobitnie przez orfików, nie zawsze znajdował popularność u wszystkich pitagorejczyków. 

7) Życie cielesne ma zatem cel: służy oczyszczeniu i wyzwoleniu duszy, a każda dusza ma jakieś lekcje do przerobienia w swoim cielesnym życiu. Życie pozagrobowe, które dla większości Greków było smutnym i bezcelowym błąkaniem się cieni, uzyskało w tych sektach religijnych swój sens. Z wiary zaś w pona­wiające się wcielenia wynikały przepisy etyczne, jak wegetarianizm (by nie zjeść ciała wcielonej istoty duchowej) lub zakaz składania przysięgi (by nie skłamać wobec zobowiązań danych w innych wcieleniach) jeśli nie można by jej dotrzymać. 

8) Nieszczęściu, jakim jest wcielenie, można zapobiegać przez praktyki religijne, ściślej poprzez misteria religijne. Takimi praktykami były misteria orfickie. Służyły na to, by przyśpieszyć zwol­nienie duszy lub by na czas jakiś zwolnić ją z więzów ciała i dać jej chwilową ulgę. Misteria miały w grupach wtajemniczonych postać nabożeństw, ale pitagorejczycy za podobnie skuteczne uważali życie ascetyczne, pobożne i sprawiedliwe - „pitagorejski tryb życia" (które musiało być częścią praktyk misteryjnych). 

9) Z ważnych rzeczy naukowych, jak to, w jakim świecie mieszkają te wcielone w ciała dusze, pitagorejczycy nauczali o doskonałości kuli i naukowo dowodzili kulistości ziemi. Oprócz tego opisywali kulistą harmonię sfer planetarnych i gwiazd stałych. Dziś wiadomo, że Wszechświat jaki postrzegamy jest najprawdopodobniej czymś w rodzaju oscylującej w czasie kuli czterowymiarowej, co nie jest już tak łatwo sobie wyobrazić ani narysować, ale jest znakomitym rozwinięciem wiedzy naukowej i metafizyki pitagorejskiej. 

Uświadomiwszy sobie kulistość Ziemi pitagorejczycy zauważyli, że Ziemia może krążyć dookoła swej osi, i nie poruszając jej centralnego miejsca we wszechświecie tłumaczyli jej ruchem osiowym zjawiska astro­nomiczne. Hipoteza obrotu Ziemi dookoła osi była znana, jak widzimy z Platona, koło połowy IV w. p.e.ch. Wszelako wśród pitagorejczyków była powszechna też koncepcja, że mianowicie Ziemia krąży dookoła idealnego ośrodka systemu planetarnego; jest to tzw. system pitagorejski. Nie wiadomo, kto pierwszy wytworzył tę hipotezę i teorię, ale wiado­mo, że bronili jej liczni pitagorejscy uczeni, jak Hiketas, Filolaos, Ekfantos, i zbliżony do nich platończyk, Heraklides z Pontu. Byli przekonani, że ruchem Ziemi tłumaczą się zjawiska astronomiczne, że ruch Słońca od wschodu do zachodu jest pozorny i realnie odpowiada mu odwrotny ruch Ziemi. Dziś wiadomo, że były to dużo starsze koncepcje, nie tylko orfickie i babilońskie, ale także wedyjskie. Ziemia, według pitagorejczyków, była kulą podobnie jak gwiazdy; nie miała przeto u pitagorejczyków (podobnie jak u Demokryta) rzadnego wyjątkowego miejsce we wszechświecie, jakie miała w mniemaniu dawniejszych nurtów filozoficznych, i stała się planetą między gwiazdami. 

Ta tajna nauka o duszy z gmin religijnych Grecji, przez Mistrza Pitagorasa, dostała się do środowiska ludzi uprawiających filozofię i inne nauki wyzwolone ówczesnych czasów i następnych pokoleń. Można powiedzieć, że wszystko to była gnoza pitagorejska albo hermetyzm pitagorejski. 

(Fragmenty z wykładów Mistrza Lalitamohandźi dla zainteresowanych duchowością i gnozą adeptów szkoły ezoterycznej i hermetycznej)

czwartek, 7 marca 2002

Mistrz Apoloniusz z Tiany

Mistrz Apoloniusz z Tiany - Wniebowzięty Syn Boży


Apoloniusz z Tiany, Apollonios z Tyany (gr. Τύανα) - ur. w 3 p.e.ch. lub 15 roku e.ch. w Tianie w Kapadocji, zm. 97 lub 100 roku w Efezie – neopitagorejski filozof, orator, mistyk i mędrzec, założyciel szkoły pitagorejskiej w Efezie. Uważany był za pośrednika między bóstwami nieba i ludźmi, cudotwórcę (thaumaturgos), białego maga i proroka Bożego. Wiele podróżował (m.in. Azja Mniejsza, Syria, Grecja, Rzym i Indie, także Gibraltar), gdzie zdobył rozległą wiedzę o religiach i filozofii wschodniej. Doktrynę braminów próbował pogodzić z nauką Pitagorasa, a przebywając w Indii praktykował intensywnie ówczesną tradycyjną Jogę fakirów - siddhów. Prawdopodobnie, pewniejszą datą narodzin Apolloniusza jest 3 rok p.e.ch. (25 grudnia 3 roku p.e.ch.), która pokazuje, że rzeczywiście był mniej więcej rówieśnikiem Jezusa Chrystusa. Młodszy brat Apolloniusza mógł się urodzić w 15 roku e.ch., na co wskazuje fakt, że Apolloniusz opiekował się bratem, a zwykle to starszy z braci opiekował się młodszymi w tamtych warunkach u kulturze. 

Apolloniusz z Tiany

Mistrz Apoloniusz (gr. Theos Aner, Mąż Boży) urodził się w Kapadocji, u podnóża Gór Taurus krainie leżącej w środkowej Turcji, będącej jeszcze częścią Imperium Rzymskiego, w dzisiejszym Kemerhisar w południowej Turcji. Wedle podań jego matce ukazał się magiczny Bóg Proteus, syn boga morza Posejdona, który był duchowo ojcem dziecka, a ściślej Apolloniusz był jego Awatarą, gdyż niejako bóstwo matce rzekło, że wcieli się osobiście w jej syna. Apolloniusz urodził się na łące, gdzie pasterze i pasterki odbierali jego poród. Kiedy stał się sławny, w miejscu narodzin na łące uczniowie z Kapadocji ufundowali przybytek ku czci Mistrza Apolloniusza. Hierokles i Porfiriusz widzieli w Apolloniuszu kogoś znacznie lepszego, bardziej boskiego i duchowego od Jezusa Chrystusa. Jako dzień narodzin Apolloniusza z Tiany podaje się mistyczny 25 grudnia, ówcześnie znany jako dzień magicznych narodzin bóstwa Mitra, znanego też jako Mitron lub Metatron oraz z perska Mithra. 

Uznaje się go za misteryjno-religijnego adepta neopitagoreizmu i teozoficznego gnostyka. Był autorem biografii Pitagorasa oraz księgi zatytułowanej „O ofiarach” (zachował się fragment). Zachowały się także „Listy” Apoloniusza, jednak autorstwo ich bywa podważane. Przypisywano mu też odnalezienie i opublikowanie Tablicy szmaragdowej - jednego z najważniejszych tekstów alchemicznych i ezoterycznych. Współczesne badania uznają ją jednak za utwór pochodzenia arabskiego, najwcześniej poświadczony u Balinusa (VIII w.n.e.), który jest czasami określany jako "pseudo-Apoloniusz z Tiany", jednak są to tylko późniejsze kopie pierwotnego oryginału, a nie badania nad oryginałem, który mógł zostać zniszczony przez złowrogą inkwizycję chrześcijańską. Niektóre nurty tradycji pitagorejskiej wymagają uczenia się takich tekstów i treści tylko na pamięć, zatem możliwe, że spisał ktoś coś, co powinien był uczyć się na pamięć i nie zapisywać. 

Boska działalność Apolloniusza, Posłańca Bóstwa Słońca (jako urodzony w Dniu Mitry), wśród społeczeństwa przyczyniła się do jego sławy jako cudotwórcy i wielkiego białego maga, boskiego maga, znawcy ziół i ziołolecznictwa, magii i goecji. Nauczał, uzdrawiał chorych i reformował kulty religijne w kierunku mistriów. Jego zadziwiające czyny zyskały mu sławę człowieka obdarzonego boskością. On sam przedstawiany był jako wielki Syn Boży i Kapłan Słońca. Jego zadziwiające życie i czyny przedstawił w Żywocie Apolloniosa z Tyany Flawiusz Filostrat na polecenie cesarzowej Julii Domny w III-im stuleciu ery chrześcijanskiej jako idealny obraz greckiego filozofa, mistrza mądrości. Ciekawe, że w III wieku, miasto Tyana nosiło nazwę Christoupolis - czyli miejscowość pochodzenia Chrystusa, Miasto Chrystusa, co może wskazywać na to, kto był uważany wówczas za prawdziwego Chrystusa i z czyjego życiorysu powstał w końcu życiorys Jezusa. Wiele tak zwanych ewangelii apokryficznych zwalczanych przez oficjalne chrześcijaństwo, to nauki spisywane przez uczniów Świętego Apoloniusza z Tiany, a nie przez uczniów Jezusa z Nazaretu, stąd kościelna walka z wieloma apokryfami. 

poniedziałek, 11 lutego 2002

Ezoteryzm - Okultyzm - Hermetyzm - Magia

Ezoteryzm, okultyzm, hermetyzm, mistyka i magia 


Ezoteryzm, ezoteryka – nauka wewnętrzna zwana wiedzą tajemną, hermetyczną, okultystyczną lub ezoteryczną i przekazywaną jedynie wybranym osobom w przeciwieństwie do dostępnej dla ogółu wiedzy egzoterycznej (zewnętrznej); w religioznawstwie tendencja do utajniania części wierzeń danej doktryny lub kultu religijnego przed ogółem, a dostępnych dla wybranych; w filozofii teorie starożytnych i średniowiecznych szkół filozoficznych, które ówcześnie były przekazywane jedynie wybranym uczniom duchowym godnym przyjęcia misteryjnych sekretów. 

Ezoteryzm - Okultyzm - Hermetyzm - Mistyka - Magia - Tantryzm

Ezoteryzm uprawia głębsze wglądowe postrzeganie rzeczywistości, bardziej otwarte, alegoryczne i symboliczne, rozwój duchowy, porusza tematy duchowe czy metafizyczne, a czasem odrzucane przez materialistyczną naukę jako trudne do badania metodami szkiełka i oka. Treści ezoteryczne są na ogół otoczone atmosferą tajemnicy, przekazów ze starożytności, wspaniałych guru o nadnaturalnych mocach, itp., są odczuwalne w sposób pozazmysłowy. Gloryfikowana, szanowana i czczona jest sama idea Doskonałego Mistrza Duchowego, Guru, Mistrza Gnozy (Wiedzy), Hierarchia Mistrzów Mądrości, istotnych archaniołów czy niebiańskich bóstw.  

Wiele z kwestii przedstawianych współcześnie jako nowe w ezoteryce czy okultyzmie (np. z zakresu parapsychologii), w rzeczywistości od wieków znane były filozofii, rozważa się więc zaryzykowanie większego otwarcia tej dziedziny na ezoterykę, by przypomnieć, że nowe „odkrycia” czy raczej metafizyczne doświadczenia ezoteryków znajdują swoje odpowiedniki już w ideach starożytnych filozofów. W latach 90-tych XX wieku termin ezoteryka, zamiast wiedzy tajemnej, zaczął oznaczać coś wręcz przeciwnego - dziedzinę gospodarki, cieszącą się znaczną popularnością. 

Wokół pojęć ezoteryzm, ezoteryka narosło współcześnie wiele nieporozumień i bywa, że stosowane są do nazwania rzeczy lub zjawisk nieznanych, niezbadanych, niezrozumiałych, jednakże należy pamiętać, że greckie słowo ezoteryka oznacza dokładnie to samo co dawniejsze greckie słowo hermetyzm, a także rzymski odpowiednik terminu ezoteryka czyli dobrze znany okultyzm. Wiedza ezoteryczna, wiedza okultystyczna - to wiedza hermetyczna, wiedza tajemna, esencja mądrości mistrzów oświeconych, iluminatów albowiem iluminati to dosłownie oświeceni, mistrzowie oświeconej mądrości. 

czwartek, 7 lutego 2002

Ajurweda - sekrety indyjskiej medycyny tradycyjnej

AJURWEDA - SEKRETY INDYJSKIEJ MEDYCYNY TRADYCYJNEJ 


Ajurweda (ang. ayurveda) to starohinduski system medyczny, indyjski i tybetański, pochodzący z krainy Sindh oraz Królestwa Śang Śung (Północno-Zachodnie Indie, Kaszmir, Chorasan i Zachodni Tybet) który przetrwał prawdziwą próbę czasu, mówi się, że może mieć nawet od 5000 do 9000 lat (7 tysięcy lat pech). Oparty jest na holistycznym podejściu do życia i wszystkich jego aspektów. Uczy nie tylko jak leczyć i zapobiegać, ale też jak współgrać z otaczającym nas światem, by osiągnąć szczęście, w tym dobre zdrowie. Termin "ajurweda" tłumaczy się dosłownie jako „mądrość życia” oraz „wiedza o długowieczności”, z angielska "ayurveda". Odnosi się do takich aspektów życia jak praca, sen, relaks, sposób odżywiania czy nawet sposób postępowania. Pomaga nam przywrócić równowagę i harmonię w organizmie oraz utrzymać stan dobrego samopoczucia i zadowolenia. Uczy nas jak reagować na indywidualne potrzeby naszego organizmu dzięki czemu wybieramy to co zdrowe i bardziej zrównoważone. 

Dhanwantari - Starożyny Deifikowany Mistrz Ajurwedy

Historia ajurwedy sięga kilku tysięcy, a jej prapoczątki są owiane legendą oraz mitologią. W oparciu o mity i legendy hinduskie to Brahman Bóg, najwyższy Bóg hinduskiego panteonu, a zarazem pierwszy nauczyciel medycyny ajurwedyjskiej, wypowiedział półbogom i mędrcom Wedy przed około 7/9 tysiącami lat. To On skomponował tekst Wedy, obejmujący 100 tysięcy wersetów, zapisanych w tysiącach rozdziałów. Jako że w pierwotnej formie tekst ten nie był zrozumiały dla zwykłych ludzi, Brahman Bóg zdecydował się go skrócić i podzielił na osiem części, zwanych Asztanga Ajurweda. W takiej formie przekazał tę wiedzę Pradźapati Ryszi, swemu synowi, a następnie Aświnom, niebiańskim bóstwom, archaniołom, niebiańskim bliźniakom i mędrcom, uznawanym za najlepszych uzdrowicieli. Oni to z kolei przekazali tę wiedzę wojowniczemu bóstwu Indrze - w chrześcijaństwie odpowiadającemu archaniołowi Michałowi (Michael), od którego otrzymała tę świętą mądrość pierwsza śmiertelna istota - człowiek, Dhanwantari. Awatara Medycyny Dhanwantari inkarnował się ostatnio w siódmym wieku p.e.ch., jako król Kashi (obecne Varanasi) i zwał się Kaszinares Diwodasa. Nie był to jednak człowiek w naszym pojmowaniu, gdyż i on narodził się z umysłu samego Brahmana Boga i uznany był jako Ryszi (Mistrz Mądrości, Oświecony Mędrzec). 

Zgodnie z kanonami duchowej tradycji hinduskiej czy bardziej wedyjskiej na początku świata istniało czternastu pierwszych wzorcowych Ryszich i to im właśnie zostały ujawnione fragmenty świętych wedyjskich hymnów. Wiedza ajurwedyjska jest więc częścią wielkiej spuścizny, którą pozostawili ludzkości dawni Ryszi, starożytni hinduscy wieszczowie. Według przekazów ludowych mędrcy ci byli wysoko wykształconymi i rozwiniętymi duchowo istotami, którzy doznali oświecenia na drodze głębokiej medytacji i praktyk duchowych. Na bazie osobistych doświadczeń duchowych odkryli, że we wszystkim co istnieje przejawia się energia, w świecie rzeczy materialnych i niematerialnych, także w człowieku. Tę wszechobecną energię określili jako ekspresję kosmicznej świadomości (w różnych kulturach zwanej Bogiem, Absolutem, Energią Uniwersalną czy Wyższą Inteligencją). Naukę tę rozwinęli w pewien system myślowy, który jest nam znany jako filozofia ajurwedyjska, według której, człowiek stanowi jedność i integralną część Kosmosu, na skalę ziemską Kosmosu, ale astrologia medyczna wykorzystywana jest w ajurwedzie. Na początku wiedzę tę przekazywano ustnie, z pokolenia na pokolenie, z mistrza (guru) na ucznia (śiszja, ćelah), w formie hymnów i pieśni, których uczono się na pamięć, celem ich dalszego przekazu. Pierwsze zapisy na temat medycyny starohinduskiej czy wedyjskiej pojawiły się w Wedach, najstarszej w świecie zachowanej literaturze, sprzed około 4000 lat p.e.ch., a ponad 6 tysięcy lat temu. Najbardziej interesująca z punktu widzenia medycyny była przynależna do Wed - Ajurweda, w której charakterystyka chorób przedstawiona została w sposób stosunkowo racjonalny i syntetyczny, w tym w traktatach znanych jako Atharwaweda. 

Numerologia Miejscowości Pochodzenia

Numerologia Miejscowości Pochodzenia i Znajdowania Miejsca Zamieszkania Co miejscowość pochodzenia człowieka, miejscowość narodzin, mówi o l...