Indy - Kot Siddhartha Gautama Buddy i Oświecenie
Indy, cudowny kot Buddhy i jego opowieść
Historię ten opowiadał pewien buddyjski mnich, który w jednym z poprzednich wcieleń był kotem o imieniu Indy, z czasem historia nabrała wielu wątków, także dopowiadanych przez bajarzy, jednak główne punkty przesłania zawsze są takie same...
"Miałem niezwykłą przygodę dawno temu, w północnych Indiach. Spotkałem pewnego wielkiego księcia, który nie mieszkał w pałacu, nie ucztował i nie nosił eleganckich ubiorów, a jedynie szaty żebracze. Prawdę powiedziawszy, kiedy go spotkałem, miał na sobie połatane łachmany i siedział pod drzewem, pod wielkim drzewem figowym jak mają w zwyczaju liczni indyjscy asceci. Ujrzawszy księcia siedzącego spokojnie pod drzewem, przycupnąłem i obserwowałem go przez chwilę, ale on nic nie robił, tylko siedział. Siedział, gdy padał deszcz. Siedział, gdy promienie słoneczne potężnie prażyły. Dni mijały, a chociaż rzadko, kiedy opuszczałem okolicę (odchodziłem tylko, by najeść się i napić, wyspać się i czasami uganiać się za własnym ogonem – to wielka uciecha), nigdy nie widziałem, aby się poruszył.
Po upływie wielu dni i tygodni zaczęły dziać się naprawdę dziwne rzeczy. Nagle nie wiadomo skąd zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Dźwięki były tak donośne, że musiałem zatkać uszy łapkami, ale książę nadal siedział niewzruszony. Ziemia się poruszała, jakby ktoś ją schwycił i potrząsał, a on wciąż siedział w jogicznej pozycji pełnego lotosu, nieporuszony. Niesamowite istoty, wyglądające jak demony (asury), oraz piękne niewiasty (nimfy), zjawiały się znikąd i zdawało się, że mówiły do niego lub na niego wrzeszczały. Szczerze mówiąc, mimo iż jestem bardzo odważnym kotem, trochę się przestraszyłem, ale on siedział. Góry złota i szlachetnych kamieni ukazały się i znikły, a człowiek pod drzewem ani drgnął. Nic nie było w stanie sprawić, by poruszył się choćby o cal.
I wtedy wydarzyło się coś rzeczywiście niesamowitego. Wyglądało to, jakby zaczęło się z niego wydobywać, dziwne, miękkie, delikatne Światło, bardzo jasne Białe Światło jakby Słońca i Księżyca, ale on siedział nadal. Niesamowite Światło stawało się coraz jaśniejsze aż całkowicie go zasłoniło, a on siedział i siedział. Światło stało się jaśniejsze niż Słońce, a on siedział. Coś tam takiego się działo, że ja także nie poruszałem się – nawet uganianie się za własnym ogonem nie było już takie fascynujące, a kiedy Niesamowite Światło przestało się rozjaśniać, wtedy piękny uśmiech pojawił się na twarzy człowieka-księcia, siedzącego pod drzewem. Powoli otworzył oczy (w nich również był niezwykły świetlisty blask) i powiedział: „Witaj kocie Indy, jestem Buddha.” Co? Przekonany byłem, że przez cały czas, kiedy go obserwowałem, nikt nie powiedział do mnie ‘cześć Indy’, ani nie zostaliśmy sobie przedstawieni, skąd wobec tego wiedział, jak mam na imię? Ale będąc kotem dobrze wychowanym, odpowiedziałem: „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać.”
„Indy, możesz nazywać mnie po prostu Buddhą, a nie Panem Buddą” – roześmiał się mężczyzna, który siedział pod drzewem. „Oczywiście, że wiem, jak masz na imię. Przebudziłem się z głębokiego snu, jakim jest życie, by dotrzeć do głębszej Prawdy (Satyam), według której wszyscy jesteśmy duchową jednością, jednością w Brahmanam (Wszechduchu). Jak mógłbym cię nie znać? Wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem, wszyscy jesteśmy jednością.” Dwie rzeczy zaczęły mnie niepokoić. Po pierwsze, co on miał na myśli mówiąc: „Wszyscy jesteśmy jednością, wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem? Pomyślałem sobie, że ten facet siedział zbyt długo na Słońcu. Po drugie: ponieważ wiedziałem, że nie powiedziałem do niego niczego z wyjątkiem „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać”, skąd znał moje myśli? Jednakże On znowu zaczął odpowiadać na moje myśli.
Kot Indy - Spotyka Siddhartha Gautama Buddhę |
„Indy” – zachichotał: „Nie postradałem zmysłów, to tylko moje ego (anava) oddzielało mnie od Brahmana (Wszechducha, Absolutu), od wszystkiego. Ty jesteś jednym z Brahmanem, ja jestem jednym z Brahmanem, wszystko jest Brahmanem i w Brahmanie. Wiem to i ty też wiesz, ale zapomniałeś, o swojej prawdziwej tożsamości. Jeśli chodzi o drugi problem, który cię niepokoi, to twoje myśli są dla mnie tak samo jasne jak słowa.”