wtorek, 28 października 2003

Indy - Kot Buddy - Opowieść o Oświeceniu

Indy - Kot Siddhartha Gautama Buddy i Oświecenie 


Indy, cudowny kot Buddhy i jego opowieść 

Historię ten opowiadał pewien buddyjski mnich, który w jednym z poprzednich wcieleń był kotem o imieniu Indy, z czasem historia nabrała wielu wątków, także dopowiadanych przez bajarzy, jednak główne punkty przesłania zawsze są takie same... 

"Miałem niezwykłą przygodę dawno temu, w północnych Indiach. Spotkałem pewnego wielkiego księcia, który nie mieszkał w pałacu, nie ucztował i nie nosił eleganckich ubiorów, a jedynie szaty żebracze. Prawdę powiedziawszy, kiedy go spotkałem, miał na sobie połatane łachmany i siedział pod drzewem, pod wielkim drzewem figowym jak mają w zwyczaju liczni indyjscy asceci. Ujrzawszy księcia siedzącego spokojnie pod drzewem, przycupnąłem i obserwowałem go przez chwilę, ale on nic nie robił, tylko siedział. Siedział, gdy padał deszcz. Siedział, gdy promienie słoneczne potężnie prażyły. Dni mijały, a chociaż rzadko, kiedy opuszczałem okolicę (odchodziłem tylko, by najeść się i napić, wyspać się i czasami uganiać się za własnym ogonem – to wielka uciecha), nigdy nie widziałem, aby się poruszył. 

Po upływie wielu dni i tygodni zaczęły dziać się naprawdę dziwne rzeczy. Nagle nie wiadomo skąd zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Dźwięki były tak donośne, że musiałem zatkać uszy łapkami, ale książę nadal siedział niewzruszony. Ziemia się poruszała, jakby ktoś ją schwycił i potrząsał, a on wciąż siedział w jogicznej pozycji pełnego lotosu, nieporuszony. Niesamowite istoty, wyglądające jak demony (asury), oraz piękne niewiasty (nimfy), zjawiały się znikąd i zdawało się, że mówiły do niego lub na niego wrzeszczały. Szczerze mówiąc, mimo iż jestem bardzo odważnym kotem, trochę się przestraszyłem, ale on siedział. Góry złota i szlachetnych kamieni ukazały się i znikły, a człowiek pod drzewem ani drgnął. Nic nie było w stanie sprawić, by poruszył się choćby o cal. 

I wtedy wydarzyło się coś rzeczywiście niesamowitego. Wyglądało to, jakby zaczęło się z niego wydobywać, dziwne, miękkie, delikatne Światło, bardzo jasne Białe Światło jakby Słońca i Księżyca, ale on siedział nadal. Niesamowite Światło stawało się coraz jaśniejsze aż całkowicie go zasłoniło, a on siedział i siedział. Światło stało się jaśniejsze niż Słońce, a on siedział. Coś tam takiego się działo, że ja także nie poruszałem się – nawet uganianie się za własnym ogonem nie było już takie fascynujące, a kiedy Niesamowite Światło przestało się rozjaśniać, wtedy piękny uśmiech pojawił się na twarzy człowieka-księcia, siedzącego pod drzewem. Powoli otworzył oczy (w nich również był niezwykły świetlisty blask) i powiedział: „Witaj kocie Indy, jestem Buddha.” Co? Przekonany byłem, że przez cały czas, kiedy go obserwowałem, nikt nie powiedział do mnie ‘cześć Indy’, ani nie zostaliśmy sobie przedstawieni, skąd wobec tego wiedział, jak mam na imię? Ale będąc kotem dobrze wychowanym, odpowiedziałem: „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać.” 

„Indy, możesz nazywać mnie po prostu Buddhą, a nie Panem Buddą” – roześmiał się mężczyzna, który siedział pod drzewem. „Oczywiście, że wiem, jak masz na imię. Przebudziłem się z głębokiego snu, jakim jest życie, by dotrzeć do głębszej Prawdy (Satyam), według której wszyscy jesteśmy duchową jednością, jednością w Brahmanam (Wszechduchu). Jak mógłbym cię nie znać? Wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem, wszyscy jesteśmy jednością.” Dwie rzeczy zaczęły mnie niepokoić. Po pierwsze, co on miał na myśli mówiąc: „Wszyscy jesteśmy jednością, wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem? Pomyślałem sobie, że ten facet siedział zbyt długo na Słońcu. Po drugie: ponieważ wiedziałem, że nie powiedziałem do niego niczego z wyjątkiem „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać”, skąd znał moje myśli? Jednakże On znowu zaczął odpowiadać na moje myśli. 

Kot Indy - Spotyka Siddhartha Gautama Buddhę

„Indy” – zachichotał: „Nie postradałem zmysłów, to tylko moje ego (anava) oddzielało mnie od Brahmana (Wszechducha, Absolutu), od wszystkiego. Ty jesteś jednym z Brahmanem, ja jestem jednym z Brahmanem, wszystko jest Brahmanem i w Brahmanie. Wiem to i ty też wiesz, ale zapomniałeś, o swojej prawdziwej tożsamości. Jeśli chodzi o drugi problem, który cię niepokoi, to twoje myśli są dla mnie tak samo jasne jak słowa.” 

Och! Ten książę Suddhartha Gautama Budda potrafi czytać w moich myślach (powinienem zatem uważać na swoje myśli). Jeżeli człowiek ten rzeczywiście czyta w moich myślach, co wydaje się całkiem prawdziwe, może nie ma bzika. Może wie coś, czego ja nie wiem. „Niezupełnie, Indy” – odpowiedział Buddha zanim zdążyłem się odezwać. „Jak już powiedziałem, zapomniałeś o prawdziwej Jaźni (Duszy), o Atmanam, podczas gdy ja właśnie obudziłem się, i prawdziwie poznałem prawdziwą Jaźń (Duszę), Atmanam i Parama-Atmanam (Wyższą Jaźń, Nadduszę). Doświadczenie to daje mi głębokie poczucie pokoju (Śantih) i błogości (Anandam). Czuję Brahmana (Wszechducha, Absolut) w sobie i wokół siebie. Gdziekolwiek nie spojrzę, wszędzie widzę tylko Brahmanam, a nawiasem mówiąc, kocie Indy, dlatego bije ze mnie blask.” 

Było to niezwykłe, że uzyskiwałem odpowiedź, nim zdążyłem pomyśleć. Szybko odparłem: „Buddham, wygląda na to, że jest to rzeczywiście cudowne doświadczenie. Czy byłoby możliwe... Czy mógłbym ja...” Śri Buddha odpowiedział z błyskiem w oczach: „Oczywiście, że ty też możesz tego doświadczyć, Indy. Wszyscy tego doświadczą wcześniej czy później. Trzeba tylko odpowiedniej praktyki, wytrwałości i cierpliwości, a także łaski Brahmana/m.” Praktyki, praktyki czego? Praktykowałem takie rzeczy, jak gonienie własnego ogona, podkradanie się do moich braci i sióstr kotów i podobne głupstwa ale przekonany byłem, że on miał coś zupełnie innego na myśli. Zapytałem więc szybko: „Mistrzu Buddha, co to jest ta praktyka (sadhana)? Czy nauczy mnie mistrz? Czy mogę się tego nauczyć? Ile to potrwa?”  „Indy, Indy” – Mistrz Buddha zachichotał. „Rozluźnij się, rozluźnij. Będę cię uczył i nauczysz się. Jest to najprostsza rzecz, a mimo to najtrudniejsza. Może zająć chwilkę, ale może też trwać całe życie. Wszystko zależy od łaski Brahmana (Wszechducha, Absolutu) i od twojej praktyki (sadhanam), wytrwałości i cierpliwości (sahan).” To co powiedział, wydało mi się bardzo trafne, i z pewnością nie miałem nic ważniejszego do roboty – nawet uganiania się za własnym ogonem, ani zabawy z innymi kotami. Więc...

„Kiedy mogę zacząć, Mistrzu Buddha?” – spytałem. „Nie istnieje żaden lepszy czas (kalam) niż ta chwila (w obecności Buddhy i Światła jakie płynie od Oświeconego)” – odparł Mistrz Buddha. „Usiądź obok mnie, kocie Indy. Jest wiele sposobów, a nauczę cię takiego, który jest bardzo stary, a jednocześnie łatwo go opanować. Nauczano go od początków świata i długo jeszcze będzie stosowany. Po pierwsze: usiądź w pozycji wygodnej (sukhasanam) ze skrzyżowanymi przed łonem nogami, a teraz delikatnie zamknij oczy i wsłuchuj się we własny wdech i wydech...” Zrobiłem, jak mi powiedział i zamknąłem oczy. Zacząłem wsłuchiwać się w swój oddech. „A teraz kocie Indy – kontynuował Oświecony Mistrz Buddha – wyobraź sobie, że twój wdech wytwarza dźwięk SAU, a wydech HAM. Pozwól, aby twoja uwaga delikatnie skupiała się na dźwiękach SAU... HAM... Jeżeli pojawią się myśli, nie usuwaj ich na siłę. Ponownie, łagodnie skup uwagę na dźwiękach SAU... HAM...” 

Sau-Ham - Mantram Buddy dla Oświecenia

Stosując się do wskazówek Mistrza Buddha (mimo wszystko jestem całkiem dobry w stosowaniu się do zaleceń, jeżeli tylko tego chcę), zacząłem SAU... HAM... SAU... HAM... SAU... HAM... wdech SAU... wydech HAM... Mój oddech stawał się wolniejszy, zaczęło mnie wypełniać uczucie pokoju, spokoju i wyciszenie. Nagle poczułem swędzenie w nosie, i chociaż bardzo starałem się to zignorować, nie potrafiłem. Myślałem tylko o swędzącym nosie. SAU... HAM... swędzi mnie nos. Naprawdę SWĘDZIAŁO! „Indy” – roześmiał się Mistrz Buddha. „Nie musisz tak walczyć, podrap się. Możesz to zrobić łatwo i bez wysiłku. Cierpliwość, wytrwałość i praktyka pozwolą osiągnąć cel. Rób, co jest potrzebne, a następnie delikatnie i bez wysiłku znów skieruj uwagę na SAU HAM.” „Och, to brzmi znacznie lepiej” – pomyślałem podrapawszy się łapką w nieznośny nos. Wszystko to można zrobić łatwo, bez wysiłku. SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM. Powróciło ciepłe uczucie pokoju. 

Popewnym czasie usłyszałem: „Spróbuj pogłębić tę praktykę” – zaproponował Mistrz Budda. „SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM”. Czułem się tak, jakbym się unosił. Jakie to było trafne! Tak dobre jak kocie przysmaki. Kocie przysmaki, hmm. I nagle wszystko, o czym pomyślałem, było kocimi przysmakami – jak wyglądały, gdzie były schowane i – co najważniejsze – jak smakowały. Och, jak bardzo pragnąłem chociaż jednego smakołyku, mimo że nie byłem głodny. SAU HAM KOCI PRZYSMAK SAU HAM KOCI PRZYSMAK SAU HAM KOCI PRZYSMAK SAU HAM KOCI PRZYSMAK SAU HAM KOCI PRZYSMAK SAU HAM KOCI PRZYSMAK SAU HAM. „Pozostań przy tym” – zachęcał Mistrz Budda. Ledwo go słyszałem. SAU HAM, SAU HAM, SAU HAM – Światło zaczęło się nagle pojawiać SAU HAM SAU HAM SAU HAM – stawało się coraz jaśniejsze i jaśniejsze SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM SAU HAM  i nagle wszechświetlistość – wieczna jasność wypełniająca cały Kosmos, jak aksamitny kapelusz i błogi spokój, żadnego dźwięku, żadnej myśli, niczego oprócz jaśniejącego w wieczności, nieskończonego (Anantam) Światła Brahmana (Brahma-Dźjotim). 

Po pewnym czasie powoli otworzyłem oczy i zauważyłem, że wszystko – drzewa, kwiaty, skały, owady i ziemia – zdawało się skrzyć i jaśnieć. Wszystko żyło i migotało. Wszystko jawiło się jako prawie przezroczyste, jedyne w swoim rodzaju. Wszystko zdawało się zlewać i rozdzielać, zlewać się i rozdzielać – tak jakby rzeczywiście wszystko stanowiło jedno i to samo, jakbyśmy wszyscy mieli jedno serce. Brakowało słów, by opisać to wrażenie i uczucie, jakie pojawiło się we mnie. Potrafię powiedzieć jedynie, że było WSPANIAŁE, CUDOWNE! Nagle całe doświadczenie skończyło się i wszystkie rzeczy powróciły do stanu, jaki istniał nim usiadłem. Jednak w jakiś sposób, wszystko zdawało się już inne, jakby wszystko stworzone zostało dla mnie na nowo. Wiedziałem, że wszystko jest jednością w Brahjmanam, jednakże nie postrzegałem już tego bezpośrednio, byłem zarówno szczęśliwy, jak i smutny. W dalszym ciągu czułem się cudownie, jednak brakowało mi tego, co zdawało mi się, że utraciłem. 

„Kocie Indy” – wyjaśniał Mistrz Buddha – w swoich poprzednich żywotach zostałeś pobłogosławiony przebywaniem wśród wielu wspaniałych nauczycieli takich, jak Rama, Kryszna i król Dźanaka. W trakcie przyszłych żywotów będziesz miał innych wielkich i wspaniałych boskich nauczycieli (Daiva Aćarya). Ty i ja przeżyjemy w tym życiu wiele wspaniałych chwil. Obecnie, w wyniku twoich przeszłych dokonań oraz dzięki łasce Brahmana skosztowałeś prawdziwej rzeczywistości bytu (Sat-Ćit-Anandam). Bezpośrednio doświadczyłeś jedności wszystkiego; teraz już wiesz, że wszyscy jesteśmy jedno w Brahmanam, we Wszechduchu, wszystko jest boskie (daivam).” Zamierzałem zapytać, czy kiedykolwiek znów będę miał to doświadczenie, nim jednak myśl jasno ukształtowała się w mej głowie, otrzymałem odpowiedź wewnątrz siebie: „praktyka (sadhana), wytrwałość (mumukszu) i cierpliwość (sahan) zaprowadzą cię do celu”. Wiedziałem, że w końcu będę żył w stanie jedności ze wszystkim, ponieważ byłem już do tego przygotowany. Wiedziałem, że takie jest przeznaczenie każdego, wcześniej czy później. 

Uśmiechnąłem się do Mistrza Buddy, a Budda uśmiechnął się do mnie. Następnie po delikatnym podrapaniu mnie w futerko i po pieszczotliwym głaskaniu Oświecony Mistrz Budda uśmiechnął się, odwrócił i zaczął odchodzić, podczas gdy ja siedziałem pod drzewem zwanym odtąd Drzewem Oświecenia. „Och Indy, jeszcze jedna, ostatnia rzecz” – rzekł Mistrz Buddha. Machnąwszy ręką, rzucił coś w moją stronę. Schwyciłem to i był to złoty, błyszczący koci przysmak. „Dzięki, Mistrzu Buddha” – powiedziałem. „Będę Cię znów wyglądał.” Znów spojrzałem na koci przysmak. Czas, by stać się z nim jednością – pomyślałem i delikatnie schrupałem go. Był wyśmienity, prawie tak wspaniały, jak mój czas spędzony z Siddhartha Gautama Buddhą, Oświeconym."  

Takie początki nauczania świeżo oświeconego Siddhartha Gautama Buddha opowiedział młody mnich jako wspomnienie z jednego ze swoich poprzednich wcieleń. 

Świątynia Oświecenia - Layapa - Bhutan


1 komentarz:

URAN - Oceany Wody na Księżycach i Astrologia

URAN - na księżycach oceany wody, a w astrologii najsłabsze wpływy Dwa księżyce Urana mogą mieć aktywne oceany pełne wody. Naukowcy uważają...