poniedziałek, 20 marca 2023

URAN - Oceany Wody na Księżycach i Astrologia

URAN - na księżycach oceany wody, a w astrologii najsłabsze wpływy


Dwa księżyce Urana mogą mieć aktywne oceany pełne wody. Naukowcy uważają, że znaleźli wyjaśnienie tajemniczego zjawiska. W astrologii Uran jest słaby, ledwie widoczny, i ma bardzo niewielki wpływ z powodu swej słabości. 

Planeta Uran to jeden z najbardziej tajemniczych obiektów w Układzie Słonecznym, którego oś obrotu jest znacznie nachylona i znajduje się niemal w płaszczyźnie orbity planety. Oznacza to, że bieguny Urana znajdują się tam, gdzie na większości planet jest równik, a jego księżyce, obserwowane z ziemi, krążą niczym wskazówki zegara, i to właśnie te księżyce spędzały sen z powiek grupie naukowców. Podczas trzech dni obserwacji Urana przez sondę Voyager 2 w 1986 roku, doszło do dziwnych odczytów, zakłócających działanie instrumentów pomiarowych. W tamtym czasie przypisywano to zjawisko "przypadkowemu strumieniowi plazmy z odległego ogona magnetosfery Urana", przez który przeleciała sonda. Po latach wiemy już, że to doraźne wyjaśnienie nie może być prawdziwe, a naukowcy w historii wiele razy musieli zmieniać lub poprawiać oraz uzupełniać swoje nietrafione hipotezy i nawet teorie naukowe. 

URAN - obieg po orbicie (tam gdzie jest w 2028 był w 1944 roku)

Na przestrzeni ostatnich siedemdziesięciu lat człowiek wysłał w przestrzeń kosmiczną ogromną liczbę sond kosmicznych. Odwiedziliśmy za pomocą mniejszych i większych aparatów wszystkie planety Układu Słonecznego, własny Księżyc oraz księżyce gazowych olbrzymów. Nie zmienia to jednak faktu, że wielkimi zaniedbanymi pod względem eksploracji kosmicznej są dwa lodowe olbrzymy, Uran i Neptun. Jak się okazuje, rezygnując z wysyłania sond kosmicznych w ich kierunku mogliśmy przeoczyć coś niezwykle istotnego. Nawet astrolodzy popełnili błędy po odkryciach Urana i Neptuna, a największy po odkryciu Plutona, który wydawał się być wielokrotnie większy (miał mieć nawet 25 tysięcy kilometrów średnicy, a okazało się, że to tylko ledwie około 2,5 tysiące km, zatem przeszacowano wielokrotnie jego wielkość i wpływy oraz wprowadzono mylne wyobrażenia o jego sile oddziaływania, nieomal w ciągu roku po odkryciu tego ledwie zauważalnego obiektu, deformując odczyty prognostyczne astrologii). Od około 1975 roku trwa ruch prostowania wiedzy astrologicznej na tematy planet pozasaturnicznych, szczególnie jeśli chodzi o Plutona, którego wpływ, siła oddziaływania w astrologii jest średnio dziesięć tysięcy razy mniejsza niż Urana, podczas gdy siła oddziaływania Urana jest średnio 10 tysięcy razy mniejsza niż planety Wenus w czasie maksimum jej jasności i widoczności, zaś 100-250 razy mniejsza niż planet w pierwszej jasności wizualnej (+1 magnitudo). Nie tylko uczeni stricte naukowi się mylą w swych teoriach, metafizykom też się zdarza i to fatalne błędy robić, bo o czymś ważnym zapomnieli. 

Cóż zatem mogło wywołać takie zakłócenia instrumentów pomiarowych w okolicy Urana? Nowe analizy zespołu badawczego z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory (APL) wskazują, że odpowiedzią może być istnienie płynnych oceanów na powierzchni jednego lub dwóch księżyców Urana, które powodują wyrzucanie plazmy spod lodowej powierzchni. Na celowniku są dwa księżyce: Ariel oraz Miranda, które pasują do tej teorii czy hipotezy naukowej. Ian Cohen, naukowiec kosmiczny z APL i główny autor nowego badania, powiedział, że takie odkrycie nie byłoby niczym dziwnym:

"Często zdarza się, że pomiary cząstek energetycznych są prekursorem odkrycia oceanicznego świata."

Jedyną sondą kosmiczną, która choć na chwilę zbliżyła się do obu planet był Voyager 2, który został wysłany z Ziemi w 1977 roku. Zbliżyła się ona do Urana na odległość 81.558 km 24 stycznia 1986 roku. Nieco ponad trzy lata później 25 sierpnia 1989 roku Voyager 2 przeleciał w odległości 4500 km od szczytów chmur Neptuna. Od tego czasu żadna sonda kosmiczna nie powtórzyła jego wyczynu. Ludzkość od ponad trzydziestu lat ogranicza się jedynie do obserwacji obu planet za pomocą teleskopów naziemnych i kosmicznych z niskiej niestety orbity. Znacznie lepsze byłoby obserwatorium na powierzchni lub orbicie ziemskiego Księżyca. 

Naukowcy próbowali odtworzyć przebieg obserwacji z sondy Voyager 2 przy użyciu prostych modeli fizycznych, wzbogacając je o dodatkowe 40 lat wiedzy i odkryć naukowych. Ostatecznie doszli oni do wniosku, że jedynie stałe i relatywnie silne źródło cząstek wyrzucanych w kosmos, mogłoby wywołać taki efekt. To doprowadziło do konkluzji, że cząstki te najprawdopodobniej pochodzą z jednego lub kilku księżyców Urana. Jeżeli mają one płynne oceany, to wiele wyjaśni. Już od czasu pierwszych odkryć, spekuluje się na temat tego, czy księżyce Urana mogą mieć płynne oceany. W przeszłości wskazywały na to zdjęcia, obrazujące zmiany na ich lodowych powierzchniach, mogące sugerować spękania i wypływanie wody, która następnie szybko zamarzała.

Niemal czterdzieści lat po historycznym przelocie naukowcy wciąż analizują dane zebrane przez wszystkie instrumenty, w które wyposażony był Voyager 2. Mamy 42 lata jako połowę obiegu Urana wokół Słońca, takie uraniczne półrocze. W ostatnich miesiącach badacze dostrzegli osobliwe struktury w danych dotyczących promieniowania w pobliżu dwóch księżyców Urana. Ariel i Miranda, to nazwy, które niemal nigdy nie pojawiają się, kiedy mówi się o księżycach znajdujących się w naszym układzie planetarnym. Najnowsza analiza danych z Voyagera wskazuje jednak, że nawet pięć największych księżyców Urana może pod lodową skorupą posiadać oceany ciekłej wody, podobne do tych, które najprawdopodobniej znajdują się we wnętrzu Europy (księżyca Jowisza) oraz Enceladusa (księżyca Saturna). Gdyby udało się faktycznie to potwierdzić, konieczne byłoby zrewidowanie naszego podejścia do poszukiwania życia we wszechświecie. 

Do niedawna naukowcy ograniczali się do poszukiwania planet podobnych do Ziemi, znajdujących się w takiej odległości od Słońca, w której na powierzchni planety może istnieć woda w stanie ciekłym. Badania Europy i Enceladusa wykazały, że w Układzie Słonecznym może być jednak znacznie więcej miejsca na powstanie życia podobnego do tego, które znamy z powierzchni naszej planety. Choć w otoczeniu Jowisza czy Saturna jest zdecydowanie za zimno na występowanie wody w stanie ciekłym na powierzchni księżyców, to ich wnętrza ogrzewane pływowo skrywają oceany ciekłej wody, w których potencjalnie mogą istnieć warunki pozwalające na powstanie życia. Co więcej, badacze wskazują, że we wnętrzu Europy może znajdować się dwa razy więcej wody niż na powierzchni Ziemi. Gdyby teraz okazało się, że jeden czy kilka księżyców Urana posiada w swoim wnętrzu oceany, okazałoby się, że ekosferą Słońca tak naprawdę może być cały Układ Słoneczny. 

Przeanalizowane przez badaczy dane zarejestrowane przez magnetometry i anteny wskazują, że jeden lub dwa księżyce (Uran ma ich aż 27) Urana są źródłem cząstek plazmy w układzie księżyców planety. Owe cząstki Voyager 2 dostrzegł w polu magnetycznym planety, gdy już oddalał się od niej. Należy tutaj podkreślić, że jak na razie nie wiadomo, w jaki sposób owe księżyce emitują plazmę. Badacze przypuszczają jednak, że pod lodową skorupą księżyce mogą posiadać oceany, z których przez szczeliny na powierzchni od czasu do czasu wyrzucana jest materia. Takie swoiste gejzery sondy kosmiczne dostrzegły zarówno na Europie, jak i na Enceladusie. Sonda Cassini nawet przeleciała przez pióropusz pary wodnej tryskającej z południowego bieguna Enceladusa pod koniec swojej misji. Co ciekawe, w przypadku tych dwóch księżyców także dane z magnetometrów oraz dostrzeżone cząstki energetyczne jako pierwsze wskazały na możliwość istnienia wewnętrznych oceanów.

Pytania badaczy naukowych o istnienie oceanów we wnętrzu Ariela czy Mirandy pozostaną bez odpowiedzi przez jeszcze wiele lat, co nie zmienia jednak faktu, że naukowcy mają teraz powód, aby lobbować za zorganizowaniem misji kosmicznej, która mogłaby polecieć do przedostatniej planety Układu Słonecznego i dokładnie zbadać oba globy. Warto jednak pamiętać, że nawet jeżeli taka misja zostałaby zatwierdzona w ciągu kilku najbliższych lat, to wystartowałaby dopiero w latach trzydziestych XXI wieku i potrzebowałaby ponad dziesięciu lat, aby dotrzeć do celu. Przy dobrych wiatrach możemy się zatem dowiedzieć co się skrywa pod lodową skorupą obu globów w okolicach połowy wieku. Cóż, nic tak jak eksploracja kosmosu nie uczy cierpliwości. To tochę tak jak w metafizycznej branży predykscji astrologicznych, gdzie trzeba po prostu czekać, aby sprawdzić czy dana przepowienia się spełni, chociaż częściowo, czy też była bezpodstawna, bo ktoś źle zinterpretował zasady przewidywania, o czymś zapomniał lub coś pokręcił w robieniu horoskopu. 

Planety jasne, pięć jasnych planet, znanych w starożytności i średniowieczu, czyli Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn w kolejności odległości od Słońca, są jednymi z najjaśniejszych obiektów na niebie, więc zwykle nie ma najmniejszych problemów z dojrzeniem ich "gołym okiem", chociaż znikają z pola widzenia, gdy są zbyt blisko Słońca. Inaczej jest z dwiema ostatnimi planetami Układu Słonecznego - Uranem i Neptunem, których nie można zaliczyć do Jasnych Planet, a to dlatego, że jedna jest na granicy widoczności, a druga widoczna jest tylko przez dobre lunety i teleskopy.

Tego ostatniego czyli Neptuna możemy dostrzec w zasadzie tylko przez lornetkę lub teleskop. Inaczej sprawa ma się z Uranem, który ma nawet nazwę w starej astrologii wedyjskiej znanej jako Saptaryszi Nadi Dźjotiszam. Jego jasność nigdy nie spada poniżej 6 wielkości gwiazdowej, więc w zasadzie zawsze można go dojrzeć bez użycia żadnych instrumentów, ale widoczność ledwie widocznych gwiazd musi być bardzo dobra. Powszechnie uznaje się bowiem, że osoba bez poważnych wad wzroku, z ciemnego miejsca, jest w stanie dojrzeć gwiazdy o jasności nawet w okolicach 6,5 wielkości gwiazdowej, a więc niespełna dwa razy słabsze od typowego blasku Urana, gdzieś tam pomiędzy 5,2, a 5,8 magnitudo, w piątej klasie jasności wizualnej. Niestety, Uran jest od 100 do 250 razy słabszy od typowych jasności planet w pierwszej wielkości gwiazdowej, a co za tym idzie, z uwagi na dźjotisza-balah, siłę świecenia, jest bardzo słaby i mało istotny, wbrew błędom zachodnich astrologów rodem z USA i Wielkiej Brytanii, którzy by chcieli nawet najmniejsze asteroidy interpretować jako tak samo ważne jak to, co najmocniej świeci. Tymczasem, także astrologia helleńska i chaldejska podawała kolejność siły oddziaływania, przekazu i wpływu, zależną od jasności wizualnej jaką ma obiekt na niebie w czasie danego wydarzenia: Słońce, Księżyc (w pełni, kwadrze, w nowiu najsłabszy), Wenus, Jowisz, Merkury, Mars, Saturn. Nie ma zatem analizowania wpływu planet czy świateł bez zbadania jasności wizualnej obiektu, co jest oczywiste dla prawdziwych, profesjonalnych astrologów, którzy obserwują gwiazdy, konstelacje i planety na niebie w nocy. Kilkaset gwiazd stałych, począwszy od Syriusza wyprzedza Urana w sile swojego wpływu i oddziaływania astrologicznego, szczególnie takie jaśniejsze jak Aldebaran, Antares, Regulus, Fomalhaut, Spisa, Denebola, Hamal czy Betelgeuze... 

Blask Urana nie jest stały i zmienia się na skutek jego zmiennej odległości od Ziemi i od Słońca. Z powierzchni naszej planety najlepiej obserwować go podczas tzw. opozycji, czyli momentu, w którym Słońce, Ziemia i Uran ustawiają się w jednej linii, a sam Uran świeci przez to w odległości 180 stopni od Słońca, będąc najlepiej widoczny o północy i jednocześnie będąc najbliżej Ziemi. Wtedy można zobaczyć tę słabo świecącą planetę o niewielkim wpływie, bo jednak jest zbyt daleko i bardzo słabo nam świeci. Za niebiesko-zielony kolor, który obserwujemy na zdjęciach, odpowiada metan obecny w atmosferze Urana. Chociaż Neptun również składa się z wodoru i helu, to obecność metanu nadaje planecie niebieski kolor. Atmosfera Urana składa się z wodoru, helu i metanu. Temperatura na szczycie atmosfery jest bardzo niska. Zimny ​​metan nadaje Uranowi niebiesko-zielony kolor. Jego atmosfera składa się z wodoru, helu, a także metanu. To sam metan sprawia, że ​​Uran i Neptun mają ten sam niebieski kolor. Uran jest najzimniejszą planetą w Układzie Słonecznym, ma najzimniejszą atmosferę, osiągając -200 do -224ºC, to także wpływa na kolorystykę, na odcień postrzeganej barwy. Na Uranie i Neptunie mogą wystąpić deszcze diamentów. Na to wskazują modele matematyczne połączone z analizą danych, przeprowadzone przez astronomów, którzy chcieli lepiej zrozumieć, jak wygląda wnętrze tych lodowych planet i jakie mogą tam być warunki. 

Doba na Uranie, czyli obrót wokół własnej osi, trwa 17 godzin i 14 minut, i jest to jedyna planeta w Układzie Słonecznym, która obraca się o 90° w stosunku do płaszczyzny swojej orbity, tak jakby leżała na boku; zatem toczy się jak beczka. Do tej pory astronomia obserwacyjna i kosmiczna rozpoznaje 27 księżyców krążących wokół Urana. Uran składa się z trzech warstw: małego rdzenia z żelaza i niklu pośrodku, płaszcza lodowego pośrodku i zewnętrznej gazowej atmosfery wodoru, helu i metanu. Ponad 80% masy planety składa się z gęstych, gorących płynów wody, metanu i amoniaku. Pierwsze cztery księżyce: Tytania, Oberon, Ariel i Umbriel zostały odkryte w latach 1787-1851. Najbardziej złożona w budowie ze wszystkich, Miranda, została odkryta w 1948 roku, ma średnicę bliską 500 km, i jest piątym, co do wielkości oraz księżycem Urana o jasności 15,3 magnitudo, z uskokami na 20 km na powierzchni. 

Nazwa planety Uran, Uranos, siódmej licząc Merkurego za pierwszą, pochodzi od starożytnego greckiego boga Uranosa, który władał niebem i jednocześnie był jego uosobieniem, nazwy pozostałych planet są pochodzenia rzymskiego. Atmosfera planety składa się głównie z wodoru, helu i metanu. Metan pochłania całe światło o barwie czerwonej, z kolei odbija światło niebieskie, dzięki czemu cała planeta ma hipnotyzujący kolor. Z powodu niecodziennego nachylenia całej planety, noc na jednym z biegunów trwa aż 21 ziemskich lat. Planeta potrzebuje aż 84 ziemskich lat, aby raz okrążyć Słońce, zatem 42 lata to półobieg, a 21 lat, to coś jak kwartał dla biegunów i ich oświetlenia, dnia lub nocy. Uran posiada, tak jak Saturn, pierścienie, które krążą wokół niego, lecz są one wąskie, mierzą jedynie kilka kilometrów szerokości i dodatkowo są bardzo ciemne. Znanych jest obecnie trzynaście oddzielnych pierścieni. Mogły one powstać stosunkowo niedawno wskutek rozpadu jednego z księżyców. Planeta ma gęstą atmosferę, a im bliżej jądra tym staje się jeszcze bardziej gęsta. Powoduje to, że w pewnym momencie człowiek, który znalazłby się w tym miejscu, jednoczenie by spadał i "pływał" w atmosferze. Średnia odległość Urana od Słońca wynosi 2,9 mld km. Ziemia ma do Słońca zaledwie około 149 mln km. 

Planeta Uran jest około cztery razy szersza od Ziemi, a gdyby Ziemia była dużym jabłkiem, Uran byłby wielkości piłki do koszykówki. Następne przesilenie letnie na Uranie nastąpi dopiero w 2028 roku, jednak  wcześniej miało ono miejsce w 1944 roku, co źle się kojarzy w Europie, a już szczególnie w Polsce. Radioaktywny pierwiastek chemiczny uran został nazwany na cześć planety Uran, gdy został odkryty w 1789 roku, zaledwie osiem lat po odkryciu planety, a to znów kojarzy się z wojną, Hiroszimą i Nagasaki. Pierwiastek uran, to skumulowana energia, gdyż jeden gram uranu daje tyle energii, co spalenie 3 ton węgla, a zatem bardzo wydajne ogrzewanie na zimę. 

Uran w opozycji to zjawisko astronomiczne, kiedy Uran, Ziemia i Słońce znajdują się w jednej linii – ustawione do siebie pod kątem 180 stopni. W tym położeniu Uran znajduje się najbliżej Ziemi (jest to jednak 2,8 miliarda kilometrów!), a jego powierzchnia jest maksymalnie oświetlona przez Słońce. Dzięki temu planeta staje się bardzo dobrze widoczna z Ziemi. Przy sprzyjających warunkach pogodowych Urana w opozycji można oglądać gołym okiem, bez teleskopu. Planeta jest widoczna jako jasny punkt na niebie. Promień równika planety Uran wynosi 25.559 km. Dla porównania promień równika Ziemi to 6378 km, a Plutona mniej niż 2,5 tysiące km, a do tego jest znacznie dalej. 

Astrologia o zakryciach nawet słabych gwiazd przez Księżyc ma swoje zdanie, a to zwykle jakieś działanie podobne do zaćmień Słońca i Księżyca na węzłach zaćmieniowych Rahu i Ketu. Obserwacja miesiąca a może nawet i jesieni z 2022 roku, to zakrycie Urana przez Księżyc. Rozpoczynało się 14 września po godzinie 23-ciej, a zakończyło po północy już 15-tego września. Na początku Uran był po jasnej stronie tarczy więc ten moment był trudny do uchwycenia gołym okiem. Jednak Urana w pobliżu Księżyca dało się wtedy zobaczyć przez lornetkę. Wyjście z zakrycia było lepiej widoczne, bo wyszedł on z za nieoświetlonej części tarczy. Uran był na granicy widoczności gołym okiem, jak zwykle mieszał się z innymi gwiazdami równie słabymi, więc jego identyfikacja nie była łatwa, ale możliwa, gdyż planeta nie migoce na niebie tak jak bardziej odległe gwiazdy. Urana wiele razy obserwowano w Europie przed oficjalnym odkryciem, ale uchodził za gwiazdę w tle innych ledwie widocznych słabych gwiazd na niebie. 

Starożytna astrologia wedyjska, nie mylić z hinduską opartą o tak zwany ptolemejski błąd geocentryzacji i ustalania stałych znaków zodiaku z okresu IV-VI wiek e.ch., co wypacza starożytną astrologię wedyjską znaną jako Saptaryszi Nadi, gdzie Raśi (Znaki) są ruchome, a Meszadi, Punkt Barana, uaktualnia się raz lub dwa na stulecie przesuwając współrzędne ekliptyczne gwiazd na niebie poprzez ich przeliczanie. Znano nawet poprawkę precesyjną i średni czas przesuwania Meszadi o jeden stopień jako 72 lata. Stałe konstelacje wedyjskie to 27 równych nakszatr z gwiazdami stałymi lub grupami gwiazd stałych, asteryzmami, ale te liczono zawsze i liczy się od nakszatry Plejad, Kryttika, jako tej pierwszej w małych konstelacjach, asteryzmach. Meszadi miał dokonać obiegu ekliptyki, zodiaku, pełne szesnaście razy w przeciągu Kali Jugi czyli 432 tysięcy lat, podawano w 3046 roku, nieco po rozpoczęciu Kali Jugi w 3102 roku p.e.ch., a zatem mamy średnio jakieś 27 tysięcy lat na pełny obieg zwany na zachodzie rokiem platońskim czyli powrotem Meszadi do tych samych gwiazd na niebie. 

Reasumująć odkrycia i teorie uraniczne, wiele wskazuje już na to, że pod dwoma księżycami Urana, Arielem i Mirandą, mogą znajdować się aktywne oceany, a NASA planuje wysłać sondę na planetę i jej księżyce pod koniec dekady lat 20-tych XXI wieku. Czasopismo Geophysical Research Letters, opublikowało badania, w których naukowcy wskazują, że dwa księżyce Urana, Ariel i Miranda, jednak mogą kryć aktywne oceany pod lodową powierzchnią. Badacze z Johns Hopkins University w USA tłumaczą, że dowodem jest wyrzucanie materii w przestrzeń kosmiczną.  Na podstawie uzyskanych materiałów z sondy Voyager 2 naukowcy mogli jednak stwierdzić, że pięć wymienionych księżyców składa się ze skały i lodu oraz jest pokrytych kraterami. Obrazy pokazywały także prawdopodobne oznaki wyrzucenia wody w przestrzeń kosmiczną i zamarzania jej na powierzchni z powodu bardzo niskiej temperatury. Zjawisko to nazywane jest kriowulkanizmem i powoduje uwalnianie się mieszaniny wody, amoniaku lub metanu spod zamarzniętej skorupy. Dowodem na zachodzenie wymienionego procesu są m.in. grzbiety, doliny oraz fałdy występujące na powierzchni. Narzędzie pomiarowe Low-Energy Charged Particle wykryło w 1986 roku cząstki niskoenergetyczne, podczas przemieszczania się obok ciał niebieskich. Uzyskane dane sugerują niezwykłą aktywność plazmy pomiędzy dwoma księżycami. Wytłumaczeniem tego może być para wodna uwalniająca się z planety lub wyrzut wody w wyniku erupcji. Chociaż na księżycach mogą istnieć oceany podpowierzchniowe, prawdopodobnie znajdują się znacznie głębiej niż odkryte wcześniej pokłady wody na księżycach Jowisza. Powodem jest niższa temperatura, co skutkuje grubszą pokrywą lodową. Czas pokaże czy za superjonową wodą są rzeczywiście podziemne oceany księżycowe czy może jest to efekt jakiegoś jeszcze całkiem nieznanego nauce zjawiska przyrodniczego lub kosmicznego. 

Wielkość i kolejność planet od Słońca (po lewej): Merkury, Wenus, Ziemia i Księżyc, Mars, Jowisz (ten wielki), Saturn (z pierwścieniami), Uran, Neptun (ostatni po prawej)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

URAN - Oceany Wody na Księżycach i Astrologia

URAN - na księżycach oceany wody, a w astrologii najsłabsze wpływy Dwa księżyce Urana mogą mieć aktywne oceany pełne wody. Naukowcy uważają...