Odszedł Swami Premananda Maharaj - Siddha i Mistrz Duchowy Tamilów!
Wszystkich wielbicieli i sympatyków Swami Premananda z Tamil Nadu informujemy, że Swami zmarł w Indii dnia 21 luty 2011 roku. Wielu ludzi z Polski jeździło do Swami Premananda do Indii na wycieczki, wielu pomagało utrzymać sierociniec aśramowy. Sympatyków Swami-Dżi wielbiciele z Indii proszą o skupioną praktykę i pośmiertne pudże z okazji tego wymuszonego okolicznościami Samadhi! Swami Premananda znany jest z manifestowania siddhi takich jak stwarzanie Wibhuti oraz materializacja Lingamów. Ośrodki założone przez Ashram Premananda tworzone są wokół zmaterializowanych przez tego mistrza Lingamów. Swami Premananda odszedł w wieku około lat 60, wyniszczony długotrwałym uwięzieniem w kazamatach maoistyczno-katolickich.
Swami Premananda urodził się 17 listopada na Sri Lance w 1951 roku, przeżył prawie 60 lat, a dokładnie 2 cykle Saturna (Śaniwary), gdyż akurat na przejściu z drugiego do trzeciego cyklu Saturna w życiu, czyli 59/60 lat. Od 16/17 roku życia prowadził za rada swojego mistrza intensywną duchową aktywność odnowienia i umocnienia kultury duchowej i tradycji tantryczno-śiwaickich w Tamil Nadu. Tantryczne tradycje Tamilów (Drawidów) historycznie sięgają ponad 22 tysięcy lat wstecz. Tego nie mogli znieść liczni w Tamil Nadu aktywiści ateistycznego maoizmu oraz watykańskiego katolicyzmu. Zawiązali spisek przeciwko Aśramowi i osobie Mistrza Premananda, wskutek czego Mistrz został uwięziony i poważnie wyniszczony. I tak jednak udowodnił, że Mistrz jest Mistrzem w każdym miejscu i dzięki swej postawie zjednał tysiące więźniów, którzy postanowili iść w jego ślady i prowadzić uczciwe, boskie życie.
Swami był od 1994 roku przez wiele lat więziony na podstawie plugawych pomówień przez tamilskich aktywistów ateistycznego maoizmu oraz działaczy watykańsko-katolickich pospołu. Dwie bestie w cichej zmowie nie raz już pokazały, że prawdziwej mistyki, ezoteryki i duchowości rodem ze wschodu nienawidzą najbardziej ze wszystkiego Dwie bestie, wspominane w Apokalipsie działają jak archetypowy Mistrz i Uczeń ciemnej strony Mroku, gdzie uczeń (ateizm) uczy się od mistrza (katolicyzmu) jak zniewalać i inkwizycyjnie wykańczać, tak jak jawnie jak i podstępnie wszystko, co stoi na drodze do władzy nad umysłami.
Inkwizycja, faszyzm, maoizm, polpotyzm pokazały już w historii swoje pazury. Wniosek z tego taki, że ateistyczni maoiści (staliniści) oraz watykańscy katolicy nie powinni być zatrudniani ani jako policjanci, ani jako prokuratorzy ani jak sędziowie, bo wszędzie, gdzie wlezą jedynie zbrodni dokonywać umieją niczym stada diabłów wypuszczonych z piekieł mordu, rzezi, podstępu, intryg, kłamstwa i przerabianiu świętych na męczenników w ramach ich wojen krzyżowych i krzyżackich. Dzisiejsza inkwizycja ma dwa oblicza: maoistowskie (ateistyczne) i katolickie (watykańskie). Obie te Bestie potrafią doskonale współpracować, jeśli w grę wchodzą identyczne lub zbliżone cele polityczne. Dopiero kiedy Bestie zostają same, toczą wojnę przeciwko sobie.
Południe Indii jest od początku lat 90-tych XX wieku polem działania i współpracy tak ateistycznych maoistów jak i misjonarzy katolickich. Jedni i drudzy stawiają sobie za cel zniszczenie ostoi tantryzmu i śiwaizmu jakim jest Tamil Nadu i żyjący tam mistrzowie duchowi. Jakoś tak dziwnie ci ateistyczni maoiści, co już Tybet i buddyzm tybetański wyniszczyły są w przymierzu z aktywistami katolickimi i razem kręcą afery. Jedną z tych ofiar jest Swami Premananda Maharaj, mistyk i siddha pokazujący takie możliwości o jakich polski papież Jan Paweł II będzie mógł pomarzyć po milionie wcieleń w piekłach, kiedy powróci do stanu ludzkich odrodzin. Swami Premananda już za życia został uznany za tamilskiego świętego, kiedy założył swój pierwszy ashram (aśram) jeszcze na Sri Lance, gdzie tamilowie są terroryzowani i wyniszczani przez syngaleskich maoistów i misje katolickie. Taka wielka jest nienawiść ateizmu i katolicyzmu do duchowych i kulturalnych tradycji o bardzo długiej i dobrze udokumentowanej historii.
Śmierć duchowego mistrza jest łaską, kiedy Mistrz dożywa swoich dni i odchodzi z własnej woli. Kiedy Mistrz duchowy umiera zamęczony w jakiejś głupawej katordze, to przypominam, że jest to początek niełaski dla wszystkich co się do tego przyczynili. Za uwięzienie takiego Swami Premananda już Tamil Nadu raz zapłaciło w jednym Tsunami. Ciekawe co się tam teraz szykuje. Susza ponoć jest już od trzech lat. Zatem w ramach niełaski spadnie pewnie coś mocniejszego w ciągu paru lat... Miejmy nadzieję, że kolejne kataklizmy dotkną ateistycznych maoistów oraz watykańskich katolików z południowej Indii, bo obie te ekstremistyczne ideologie oparte są na zidioceniu mózgów aż do morderczego obłędu z żądzą władzy nad światem i wszystkim co się rusza...
Urodzony w prostej rodzinie kupieckiej w Matale, małym mieście położonym na wzgórzu, na Sri Lance, w dniu 17 listopada 1951 roku, Prem Kumar był bystrym, psotnym dzieckiem o miłym usposobieniu. Jego nauczyciele i koledzy z klasy bardzo go lubili, a jego rodzice mieli nadzieję, że pewnego dnia przejmie rodzinny biznes. Ale nawet w okresie niemowlęcym pojawiały się znaki, że Prem Kumar nie jest przeznaczony do przeciętnego życia człekozwierza zainteresowanego jedynie jedzeniem, kopulowaniem, spaniem i przetrwaniem.
Przedmioty takie jak święty proszek wibhuti, wykorzystywany w hinduskich rytuałach, wciąż pojawiały się w kołysce wokół maleńkiego Prem Kumara. Kiedy był trochę starszy miał w zwyczaju rozdawać słodycze i owoce kolegom z klasy, które po prostu "pojawiały" mu się w dłoniach zawsze kiedy o tym pomyślał. Nie rozumiejąc dlaczego przyjaciele ze szkoły nigdy nie odwzajemniają się w ten sam sposób, myślał, że chcą uniknąć bólu fizycznego, powstającego w czasie "stwarzania" tych przedmiotów.
Młody Prem Kumar, czyli późniejszy Swami Premananda regularnie wchodził w samadhi co wyglądało jakby tracił przytomność w szkole, kiedy zbyt dużo myślał o boskości czy życiu świętych. Zdarzało się, że był pochłonięty przez wyższą świadomość. Jak na swój wiek wykazywał niespotykane zainteresowanie duchowymi mistrzami i często prowadził dyskusje na tematy filozoficzne lub organizował religijne przedstawienia, w których grał główne role.
SZCZEGÓŁOWE OKOLICZNOŚCI ŚMIERCI SWAMI PREMANANDA
Wygląda na to, że Swami Premananda był przez ponad tydzień wożony po kilku szpitalach w Chennai (Madrasie), ostoi indyjskiego katolicyzmu i wylęgarni maoistowsko-ateistycznych terrorystów. Jego paszport obywatela Sri Lanki wygasł, co powodowało problemy prawne w leczeniem. Indyjskie więzienie ani ambasada Sri Lanki nie przedłużyły ważności paszportu, co powoduje komplikacje prawne. W Indii trudno to zrobić z więzienia, bo wszystko trzeba w urzędach załatwiać osobiście, a więźnia trzeba do urzędów dowozić. Indyjskiego obywatelstwa Tamil Nadu Prem Kumar nie otrzymał chociaż był z pochodzenia indyjskim Tamilem, który wyemigrował ze Sri Lanki przed masowym prześladowaniem Tamilów na Sri Lance w 1983/84 roku. Formalnie Swami Premananda był uchodźcą politycznym ze Sri Lanki, który powrócił do Ojczyzny. Tyle, że Tamil Nadu tak kocha swych rodaków, jak Polska repatriantów z byłego ZSRR - ma ich głęboko w dupie!
Leczenie konsultowano zatem ambasadą Sri Lanki i rządem Tamil Nadu, co powodowało długie oczekiwanie na pomoc. W więzieniu Swami Premananda był źle traktowany przez maoistowskich i katolickich strażników pełnych nienawiści do duchowości i kultury tamilskiej. Tym bardziej, że liczne grupy więźniów stawały się uczniami duchowymi Swami Premananda w czasie jego pobytu w kolejnych ośrodkach więziennych. Ostatnim ośrodkiem w którym był dłużej przetrzymywany to więzienie w Cuddalore - jak to w Indii - duże więzienne miasteczko w którym na początku XX wieku więziono sławnego poetę Subramanya Bharathi. Na leczenie Swami Premananda przebywał w Puzhal Prison w Chennai. W więzieniach tych został przez maoistów kilkanaście razy podtruty, co spowodowało poważne chemiczne uszkodzenia wątroby i konieczność dokonania przeszczepu. Tym samym Swami Premananda dołączył do licznego grona współczesnych wieszczów i duchowych liderów, którzy z różnych przyczyn politycznych zostali wykończeni przez otrucie czy podtruwanie, jak chociażby lepiej znany Osho Mohan Rajneesh.
Prem Kumar ostatecznie wykończony, a długotrwale podtruwany, został skierowany na prywatne leczenie do szpitala klinicznego the Global Hospitals w Chennai, gdzie został przyjęty w sobotę 15 lutego 2011 roku. Wcześniej Swami Premananda przebywał w Government Royapettah Government Hospital, gdzie ateistyczni maoiści odmówili leczenia więźnia politycznego, stamtąd został przewieziony do Government Stanley Medical College czyli do katolickiego Szpitala Świętego Stanisława, gdzie katoliccy medycy i ich kapelani ordynowali niewłaściwe leczenie i najprawdopodobniej celowo lub z niewiedzy podawali złe leki. Tak wygląda medycyna ideologiczno-polityczna, a trzeba dodać, że do więzień w Tamil Nadu maoiści pospołu z katolikami zabraniają wnoszenia ziół i leków medycyny naturalnej, chociaż tym się leczy skutecznie 80 procent ludności w Indii. Powoduje to praktycznie pozbawienie możliwości leczenia organizmu metodami zarówno akademickimi jak i ajurwedyjskimi!
Dodatkowo, Swami Premananda, jako formalnie obcokrajowiec ze Sri Lanki, musiał mieć specjalną zgodę rządu stanowego na transplantację wątroby i leczenie, nawet w przypadku, gdy członek jego rodziny sam zaofiarował część swojej wątroby do przeszczepu. Rząd tamilski generalnie zakazał oddawania organów do przeszczepu obcokrajowcom i do końca pozostawał w tym nieugięty. Jeden z kuzynów Swami Premananda zgodził się oddać część swojej wątroby do przeszczepu, ale Swami Premananda nie dożył decyzji organu rządowego wydającego zgody na transplantacje, a bez tego lekarze z Chennai, głównie popaprani ateiści maoistowscy i konowały katolickie pospołu odmawiały dokonania przeszczepu oraz innych koniecznych zabiegów medycznych.
Szef prywatnej kliniki the Global Hospital, chirurg tranplantolog Dr K. Ravindranath powiedział, że Prem Kumar został przywieziony w stanie krytycznym w sobotę 15 lutego 2011, wymagał natychmiastowej operacji, a w poniedziałek rano 17 lutego 2011 stan pacjenta bardzo się pogorszył, najprawdopodobniej wskutek dodatkowego wielonarządowego zapalenia organizmu spowodowanego niewydolnością uszkodzonej podtruciem wątroby. W efekcie burdelu biurokratycznego ze służbą zdrowia i południowo-indyjskim systemem prawnym Swami Premanannda zmarł w godzinach rannych w Chennai.
I to wszystko, gdy władze więzienia oraz sąd penitencjarny zgodzili się na leczenia Swami Premananda w szpitalu prywatnym na koszt jego sympatyków i rodziny w warunkach wolnościowych. Można powiedzieć, że Swami Premananda wyszedł na wolność i już nikt mu krzywdy swoimi ateistyczno-maoistowsko-katolickimi kutasami robić nie będzie! A turystów udających się na południe Indii uprzedzamy: Nie próbujcie tam zachorować i szukać przeszczepu, nawet jak macie dawcę i kasę na łapówki dla politycznych meneli!
Swami Premananda założył Ashram i sierociniec w Matale na Sri Lance w roku 1972. W 1983 roku wojsko i bojówkarze zrównały Ashram i sierociniec z ziemią, a znaczna część tamilskich dzieci została przez ateistycznych maoistów zgwałcona i zamordowanaw ramach maoizacji i polpotyzacji Sri Lanki. Swami Premananda wyemigrował w 1983/84 ze Sri Lanki wskutek trwających tam masowych czystek etnicznych na ludności tamilskiej dokonywanej rękami ateistycznych, maoistowskich bojówkarzy oraz nacjonalistów syngaleskich. Nowy Ashram i sierociniec na ponad 600 dzieci otworzył z pomocą kilkunastu ocalałych uczniów i sierot ze Sri Lanki w 1989 roku po 5 latach budowy w okolicach Tiruchirapally (Trichy) w Tamil Nadu na kompletnym pustkowiu, gdzie w zasadzie była jałowa kamienno-piaskowa pustynia.
W 1994 roku na urodziny Swami Premananda został zatrzymany pod spreparowanymi pospołu przez ateistów maoistowskich i działaczy katolickich fikcyjnymi zarzutami. Kilka niezależnych sądowych ekspertyz genetycznych wykluczyło udział Swami Premananda w zarzucanych mu czynach już w 1997 roku. Sądy tamilskie opanowane pospołu przez maoistycznych oraz katolickich prawników nie raczyły uwzględnić wyników nowoczesnych badań genetycznych. Postęp naukowy widać nie dociera tam, gdzie ideologia bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. W Polsce też mamy sądy i prokuratury opanowane przez ziobrowych ideologów kaczystowskich, katolickich oczywiście, zatem mechanizm pomawiania i przetrzymywania za kratami podejrzanych acz niewinnych znamy z licznych i w Polsce autopsji sądowych. Tyle, że w indyjskich więzieniach siedzi się w znacznie gorszych warunkach sanitarnych, a stanowe prawodawstwo Tamil Nadu nie przewiduje jeszcze takiej sytuacji prawnej, gdzie po skazaniu okazuje się, że "pacjent" jest niewinny...
--------------------------------------------------------------
SYTUACJA SPOŁECZNO-POLITYCZNA POŁUDNIA INDII
Karnataka, Kerala, Tamil Nadu and Maharshatra są pod wpływem CPI - maoistowskiej Komunistycznej Parii Indii (Communist Party of India)... Partia CPI najsilniejsza jest w stanie Karnataka i Tamil Nadu, gdzie ma liczne dobrze uzbrojone przez Chiny bojówki partyzanckie i terrorystyczne! Maoiści dążą otwarcie do oderwania południowych terytoriów od Indii i do przeprowadzenia rewolucji maoistowsko-polpotowskiej na wzór Kambodży Pol Pota i czerwonych Khmerów. Stosują terrorystyczne metody walki o wpływy znane jako hit-and-run czyli "uderzyć i uciec". Najgorszą wylęgarnią maoistowskich terrorystów jest stan Karnataka, gdzie lokalna CPI otwarcie zmieniła nazwę na RPI - Rewolucyjna Partia Indii otwarcie głosząc ateistyczno-maoistowską rewolucję wedle Czerwonej Książeczki.
W Indii partie i organizacje separatystów nazywane są Naxalami, Naxalitami albo Ludźmi Wojny lub Partią Wojny (People's War). Naxalities pochodzi od słów Nazi oraz Marxist i Leninist). Wychodzi, że maoiści to Nazistowscy Marksiści (Marx) Leniniści. Bojówki maoistowskie otwarcie walczą o ustanowienie twardej dyktatury proletariatu (Dalitowie) i pełne przejęcie władzy na południu Indii. Maoiści mają duże wpływy znacznej części nacjonalistów oraz spore poparcie lokalnej ludności z powodu separatystycznych dążeń do oderwania Południa od Indii! Dokonali licznych zamachów na święte miejsca i aśramy w Tamil Nadu w ramach swojej paranoicznie urojonej walki z fikcyjnym wrogiem ateistów jakim jest oczywiście tradycyjna narodowa religijność Indii.
Maoiści w Indii misjonują lepiej niż prozelickie sekty religijne takie jak katolicyzm czy baptyzm, kupują ludzi obietnicami industrializacji wsi i lepszego życia, a władze korumpują dużymi łapówkami, gdyż są bardzo dobrze finansowani. Mają nawet własne wiejskie trybunały ludowe przed którymi sądzą i likwidują przeciwników maoistowskiego reżimu, który chociaż działa oficjalnie w podziemiu, cieszy się bardzo dużymi wpływami. W wielu okręgach południa Indii maoiści pełnią rolę "kogutów w stadzie", a ludność nawet płaci im podatki! Likwidowaniem maoistycznych koszar i baz wypadowych ukrytych w lasach i na pustkowiach zajmują się specjalne indyjskie jednostki policyjne, komandosi z federalnych Special Task Force (STF), jednak lokalne posterunki policji często sympatyzują z maoistami z powodu koligacji rodzinnych lub ukrytej przynależności do Naxalitów.
Tamilscy mistycy narodowi (wieszczowie nacjonalizmu) uważają, że prawdziwą Wedę napisał Mamuni Mayan (Brahmarishi Mayan, Maya Daanava Asura) ponad 10 tysięcy lat temu (8 tyś. p.e.ch.), a południe Indie 16 tysięcy lat temu w większości zapadło się w Oceanie Indyjskim, z czego narodziły się wyspy takie jak Lanka czy Malediwy. Tamilscy nacjonalistyczni mistycy uważają, że są częścią wielkiej starej kultury Majańskiej (Mayan) do której należą także architektonicznie podobni Majowie z Ameryki Środkowej. Wielcy asurowie jak demonica Mandodari i demon Ravana mają pochodzić z rodziny Maya Asura, twórcy dawnej Majańskiej potęgi Drawidów. Mandodari to córka Maya Asura, a Ravana to teść Mayana. Dzisiejsi Naxalici mogą być potomkami albo reinkarnacjami dawnych asurycznych plemion drawidyjskich, które nienawidziły duchowej kultury arjańskiej i bramińskiej, co miało swój wyraz w wojnach Awatara Wisznu Rama z potwornym lankijskim demonem Ravaną znanych z traktatu Ramayana.
Ateistyczni maoiści indyjscy niszczą powoli całą duchową kulturę Indii, podobnie jak to zrobili w Tybecie. Dodajmy, że tradycyjny system nauki u Guru nie jest rzadki w Indii, tylko powszechny, a jeśli ktoś nie trafił do dobrego Mistrza to może jego intencje nie są takie jak należy, czyli szczere. New Age biznes bez Guru i Inicjacji to jeszcze rzadkość w Indii i trzeba trafu, żeby na dziadostwo trafić. Dobrzy Guru tacy jak Swami Premananda Maharaj nie mają jednak lekko, jak widać z historii jego działalności na Sri Lance czy w Tamil Nadu. Ateistyczni maoiści - polpotyści czyli asury, demony wojny, zniszczyli już kulturę duchową w Tybecie, a do tego rozpełzli się także po Indiach. I niszczą kulturę duchową w Indii, niszczą wspaniałe tradycje pod oszukańczym swym szyldem walki o rzekomy postęp rozumiany jako powszechna ateizacja plus parę udogodnień socjalnych. Maoizm jak ktoś nie wie co to jest, to taka odmiana stalinizmu czy polpotyzmu, taki ateizm z natury podobny do katolickiego faszyzmu i nazizmu, które niszczyły na swojej drodze wszystko, a na koniec samych siebie...
__________________________________________
RELIGIE, PRAWO I KORUPCJA W TAMIL NADU I CHENNAI (MADRAS)
Archidiecezja Chennai i Mylapore liczy 343.103 katolików, co daje ledwie około 5 procent populacji w tej archidiecezji, jednak katolicy mają ogromne wpływy polityczne, kontrolują cześć sądownictwa oraz znaczną liczbę szpitali. Katolicy jako radykalna mniejszość agresywnie misjonująca zaliczani są do Naxalitów, a to z z racji powszechnego tam kojarzenia katolicyzmu z faszyzmem i nazizmem jako odmianami demonizmu. Msze katolickie odprawiane są w rycie łacińskim, czyli po łacinie, a nie w lokalnych językach narodowych. W roku 2001 było ponad 500 tysięcy wyznawców katolicyzmu, jednak liczne afery i skandale, w tym finansowe i pedofilskie spowodowały, że liczba katolików zaczęła spadać, a w 2002 roku 150 tysięcy osób publicznie powróciło do hinduizmu lub innych tradycyjnych wyznań religijnych wyrzekając się katolicyzmu, a nawet publicznie egzorcyzmując się z katolicyzmu. Liczba księży jednak w tym czasie wzrosła. W populacji wyznawców katolicyzmu na 500 mężczyzn przypada około 2200 kobiet, co powoduje, że katoliczki mają problem ze znalezieniem męża katolika. Liczba wiernych na jednego księdza spadła z około 2200 w latach 2000-2001 do 760-750 w latach 2004-2005.
Chrześcijan wszystkich wyznań jest w Tamil Nadu 3 miliony 785 tysięcy na ponad 62 miliony ludności. Muzułmanów jest 3 miliony 470 tysięcy. Dżainów, Sikhów czy buddystów są śladowe ilości, gdyż Dżainowie to zaledwie 83 tysiące osób, sikhowie 9,5 tysiąca, a buddyści to około 5,4 tysiąca osób. Chrześcijanie wszystkich wyznań i muzułmanie ze wszystkich ugrupowań z jednej strony toczą ze sobą lokalne wojny o wyznawców, a z drugiej strony współpracują w dziedzinie niszczenia tamilskiej kultury i religii. Obie te grupy wyznaniowe, chrześcijanie i salaficcy muzułmanie żywią jednaką nienawiść do hinduizmu jak i żarliwość prozelicką w nawracaniu oraz judzenia ateistycznych maoistów do niszczenia wszystkiego co hinduistyczne. W starych tamilskich świątyniach zdarzają się zamachy zarówno ze strony islamistów jak i radykalnych grup chrześcijańskich, zdarzają się bojówkarskie ekscesy maoistowskie. Łącznie jest ponad około 7,2 miliona wyznawców chrześcijaństwa i islamu, co czyni Tamil Nadu wrzącym kotłem ciągle grożącym wybuchem religijnych wojen. Z początkiem XXI wieku panujący w Tamil Nadu reżim dyktatora Jayalalitha wprowadził ustawę zakazującą konwersji na chrześcijaństwo za pieniądze lub inne usługi czy pomoc zagraniczną. Złamanie zakazu grozi więzieniem.
Funkcje sędziów, śledczych i komendantów policji, często są w gestii wyznawców chrześcijaństwa, w tym katolicyzmu, co jest spuścizną po okresie kolonialnej okupacji brytyjskiej. Zwykli policjanci to także często maoiści. Swami Premananda oskarżany był przez bojówki maoistowskie, które umieściły w Aśramie dwie swoje wtyczki mające doprowadzić do spreparowania afery i usunięcia Swami-Dżi Premananda oraz likwidacji Aśramu. Chrześcijańscy, a dokładniej katoliccy sędziowie wydali rażąco niesprawiedliwy wyrok, co w tamtejszych warunkach często ma miejsce. Organa wymiaru sprawiedliwości na południu Indii są wyjątkowo łatwo przekupne i często wydają wyroki na korzyść tego, kto więcej za sentencję sędziego zapłaci. Korupcja jest niewyobrażalnie ogromna, a funkcjonariusze wyznań chrześcijańskich tak pożądają pieniędzy na swoje nowe misje i kupowanie nowych wyznawców, że mają opinię najbardziej przekupnej grupy społecznej. Wielbiciele Swami Premananda z Zachodu, którzy od 1993 roku naiwnie sądzili, że Sąd wyda sprawiedliwy wyrok w sprawie oskarżeń przeciwko Swami Premanandzie, okazali się naiwnymi i głupkowatymi pajacami, gdyż zupełnie inne realia rządzą w południowej Indii. Guru trzeba bronić i uwolnić, a nie pajacować z chorymi wymysłami, że miłość go uwolni. W całej Indii nieudolnie prowadzący walkę o uwolnienie Prem Kumara wielbiciele mają opinię pomyleńców, którzy utracili kontakt z rzeczywistością.
Reżim tamilski to tak czy owak rządy korupcji, bezprawia i zbrodni politycznych, rządy łapówek i moralnego zepsucia przyprawionego ideologiami takimi jak maoizm i katolicyzm w walce przeciwko starej kulturze oraz wzajemnie w ramach cichego zwalczania konkurencji. Idealiści i naiwni wielbiciele wszechogarniającej miłości mają tam wyjątkowo trudne warunki do przetrwania. W takiej sytuacji należało o uwolnienie Swami Premananda walczyć wszystkimi koniecznymi ale adekwatnymi do sytuacji środkami aby spełnić obowiązek ucznia czy bhakty - wielbiciela i uwolnić Mistrza Premanandę, a nie bujać w obłokach chorobliwego nawiedzenia rzekomą mocą własnej miłości która jakoś nie zadziałała, a jedynie doprowadziła Mistrza Premananda do przedwczesnej śmierci w reżimowych katowniach. W Polsce takich głupich pajaców niezdolnych do wykonania żadnych normalnych działań obronnych dla Swami Premanandy jak się okazało przez 15 lat jest szczególnie dużo, a ci skompromitowani głupcy jeszcze często uważają się za "prawdziwych uczniów" czy "szczerych wielbicieli", pełnych miłości i oddania, co jest owej głupoty i popaprania niewątpliwym szczytem. Bardziej przypominają stado zwyrodniałych wampirów ciągnących resztki krwi i energii ze swego Mistrza, którego dobili porzucając na pastwę represji, cierpienia i katorżniczej śmierci.
Wszystko to nie zmienia faktu, że bezpośrednimi wykonawczyniami bandyckiego ataku na Swami Premananda Maharadż i Ashram w Fatima Nagar były ateistyczne aktywistki kobiecego skrzydła CPI(M) czyli Komunistycznej Partii Indii (Maoistowskiej). Partia ta po dziś dzień szczyci się dokonaniem skutecznego zbrodniczego pomówienia Swami Premananda, a nawet tym, że w skazaniu pomagali katoliccy sędziowie także z powodów ideologicznych zainteresowani niszczeniem duchowej kultury hinduistycznej w Tamil Nadu w ramach swojej małej wojny religijno-misjonarskiej. Ateistyczne aktywistki maoistowskie przychodziły do Ashramu, podnosiły politycznie inspirowany alarm w postaci medialnych pomówień, oszczerstw i zmyśleń i te same aktywistki maoistowskie wygłaszały przed sądem oszczercze pomówienia. Część z nich się później, po kilku latach przyznała do tego, że uczestniczyła w dobrze wyreżyserowanym ataku maoistyczno-terrorystycznym na coraz bardziej popularny aśram hinduistyczny i charyzmatycznego lidera znanego z robienia cudów, które mogły być oglądane przez tysiące ludzi.
Dzięki Swami Premananda Maharadż kilkaset tysięcy Tamilczyków powróciło do hinduizmu, porzucając chrześcijaństwo, islam oraz co gorsza zwyrodniałą ideologicznie i pozbawioną jakiejkolwiek moralności tamilską partię maoistyczną! Najwięcej nawróceń było z maoizmu na hinduizm, zatem nie dziwi, że akurat partia maoistowskich komunistów dokonała skutecznego aktu politycznej, medialnej i prawnej zemsty. Niestety wszystko to były tylko kłamliwe oskarżenia dobrze wyreżyserowane przed łapówkami opłaconym sądem, a wyrok wydany został bez przedstawienia dowodów winy. Sąd w Pudukottai także arbitralnie odrzucił wszystkie dowody niewinności, nawet w postaci badań DNA. Sąd wyższej instancji w Chennai (Madrasie) jest jeszcze bardziej w rękach radykalnych chrześcijan i katolików niż sąd pierwszej instancji w Pudukottai. Dodatkowo, główni preparatorzy fałszywego oskarżenia, Sonia i Jaya pochodzili z rodzin kompletnie patologicznych, od dziecka uprawiali prostytucję, przez lata na rzecz lokalnej wspólnoty katolickiej, a potem na rzecz ateistycznie maoistowskiej CPI(M). Naiwni ludzie powinni pamiętać, że organizacji przestępczych takich jak partia maoistowska w reżimowym stanie Tamil Nadu czy radykalne organizacje chrześcijańskich terrorystów nie da się w ich zbrodniach powstrzymać nastawianiem drugiego policzka, ale twardymi działaniami obronnymi, które wyplewią te naxalitystyczne chwasty i wszelkie zło jakie czynią ludzkości z powierzchni ziemi!
---------------------------------------------------------------
ASHRAM ZABLOKOWANY PRZEZ POLICJĘ I WOJSKO MAOISTOWSKIEGO STANU TAMIL NADU
Najprawdopodobniej w obawie przed zamieszkami Ashram Swami Premananda w Mela Patchakudi koło Fatima Nagar w Pudukkottai, 20 km od Tiruchy w Tamil Nadu został w nocy z dnia 21/22 luty 2011 roku praktycznie odcięty od świata. Mieszkańcy Aśramu nie mogą kontaktować się ze światem zewnętrznym i w samotności przygotowują prywatny pogrzeb dla swego Mistrza i Przewodnika Duchowego. Zablokowane są drogi dojazdowe do Asramu, zablokowana jest łączność telefoniczna, wyłączone są łącza internetowe... Reżim maoistowsko-katolicki psia mać!?
---------------------------------------------------------------------
Tymczasem w intencji Swami Premananda Maharaj sympatycy i uczniowie organizują pamiątkowe wieczorki oraz okazjonalne tantryczne pudże i abiszekamy... Polecamy wszystkim zrobić coś specjalnego w środę wieczorem. Po 18.30 też będę praktykować w intencji Swami-Dżi Premananda Maharadż!
WSZYSCY, którzy znają Tryambakam czyli Mrityunjaya Mantram, mogą rozpalić ogień wedyjski i porecytować z 1008 razy w intencji pozytywnego przejścia ku sferom światła, uwolnienia od cierpień okrutnej śmierci, etc. Taka praktyka bywa utrzymywana nawet przez 7 tygodni...
Szkoda, że aśramici planują ciało spalić, bo warto by poczekać kilka tygodni i sprawdzić czy mistrz wszedł w ostateczne Mahasamadhi. W tym ostatnim wypadku, będą nadzwyczajne oznaki jak samoistna mumifikacja czyli brak oznak rozkładu, co na warunki indyjskiego klimatu na pewno jest cudem bez lodówki... Odejście w MahaSamadhi to taki eufemizm indyjski o znaczeniu naszego "odejścia do światła"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz