Notatka służbowa z publicznego oczerniania w pedofilskiej gazecie Rzeczpospolitej z dnia 3 stycznia 2011 przez sektę Wojciecha Wybranowskiego mocno nawalonego...
Dnia 3 stycznia 2011 w rocznicę reaktywowania Antypedofilskiego Bractwa Himawanti w Polsce zostaliśmy zaatakowani przez siły ciemności szatańskiego Imperium Vadera z Watykanu. Organ czyli tuba propagandowa mało znanej faszystowskiej sekty Opus Dei pijaną od wina mszalnego po Nowym Roku klawiaturą poznańskiego sekciarza Opus Deisty faszysty Wojciecha Wybranowskiego nawypisywała stek idiotyzmów bez ładu i składu na temat Mohana Ryszarda Matuszewskiego oraz Antypedofilskiego Bractwa Himawanti.
Wojciech Wybranowski - sekta Opus Dei, ruch neo-nazistowski z Poznania |
Wojciech Wybranowski ksywa RAAK, Fenek, "michael", "aniol77", "matylda młocka" znany jako "dres kartoflany" z Poznania gdzie dorabia sobie w policji politycznej IPN szkalując kogo się tylko uda, nie miał kasiory na poprawienie pijacko-burdelowych obchodów Sylwestra i Nowego Roku 2011, zatem już 3-ciego stycznia 2011 od rana z trzęsącymi się w delirce rękami zaczął molestować klawiaturę wypożyczonego przez sektę Opus Dei i jej organ gazetowy Rzeczpospolita komputera, aby wydusić z siebie jakiś paszkwil o długości wierszówki niezbędnej do zakupienia jabola i pół litra żytniej. I tak powstał paszkwil zamieszczony w pedofilskiej gazetce pt. Rzeczpospolita. Do wypicia świeżego zarobku zaprosił ów Wojciech Wybranowski kolegę swego, homokolegę, bo też płci męskiej, Dariusza Pietrka ale homo przecież znaczy człowiek, a "człowieki" uważają, że picie jest ludzkie! Trudno powiedzieć jak pili do siebie z pomocą klawiatury, ekranu i kieliszka, ale "człowieki" alkoholiki psychiatrycznie podleczone są po to, aby zawsze sobie radzić.
Poznań jak wiemy znany jest z księdza pedofila Paetza co kleryków i niemowlaki moletuje a także z poznańskich Słowików, także kojarzonych z molestowaniem przez rozmaitych dyrygentów chłopięcych chórów już od okresu międzywojennego, gdzie największa w katolickim kościele masowa historia moletowania seksualnego miała miejsce. Zatem dotrzymuje pan Wojtek Wybranowski oczywiście tradycji poznańskich kartofli (pyrków), bo Pan to demoniczny bożek grecki z rozpustą, wyuzdaniem i satyrą skojarzony. Nie wiadomo tylko, czy pedofil Paetz o wyczynach Wybranowskiego wie, czy będzie załamany akcjami kolegi swojego po fachu zwanym molestatorstwem stosowanym doodbytniczo w sekcie konstantyńskiej co ma prawie 1700 lat, a założona została przez pijaka i łajdaka z Rzymu niejakiego Imperatora Vadera Konstantyna, który miał w ramach schizofrenii halucynacje i "uwidił" świetlisty krzyż nad sobą, co się okazało nie tyle symbolem zwycięstwa, ale katastrofalnej porażki Krk w dziedzinie duchowości.
Porażkę Konstantyna i jego czarnego Rzymskiego Imperium zwanego kościołem z Watykanu dokładnie opisał znakomity pisarz Lew Tołstoj w dziele swoim pod tytułem: "Odbudowanie Piekieł", którego Pan satyr lubieżny Wojciech Wybranowski zapewne nie czytał, gdyż do tego aby czytać potrzeba skończyć przynajmniej doktorat teologii na słynnych polskich uniwersytetach takich jak teologiczny Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu czyli UAM. Panisko Wojtek Wybranowski doktoratu teologicznego nie ma, a tylko ma magistra prawa kanonicznego szumnie nazywanego Prawem i Sprawiedliwością, zatem czytać nie umie, bo do magistra wystarczy tylko umieć pisać i zapamiętywać co mówią profesorowie teologii w uniwersyteckich habitach niebezpiecznej sekty Opus Dei oraz szef PiS-u czy tam PO-PiS-u (włącznie z przystawkami), bo to jedno i to samo w swej istocie - ci sami ludzie z tej samej rydzyjkowej sekty Opus Dei jako szare eminencje.
I tak z przepicia i braku zdolności czytania kilkunastu stron internetowych powstało dzieło intelektualnie walnięte Pana Wojtka Wybranowskiego, pacjenta naszego oddziału Opus Dei w Polsce, w wieku lat około 37, bo się urodził w 1973 roku (wibracja 20), roku jak wynika z tajemnej numerologii "rozdwojenia jaźni", ale i "dobrych związków partnerskich". Jak widać ze swoim partnerem Dariuszem Pietrkiem z Chorzowa panowie są w doskonałej, homo, znaczy ludzkiej, komitywie! Trudno powiedzieć oczywiście czy po tej komitywie w sekcie opusdeistycznej, znanej też jako sekta Effatha i sekta KANA od swych przybudówek pieniactwa pospolitego, obaj Panowie mają sraczkę czy tylko bolącą srakę. Ale to już musi ustalić sobie wewnętrznie Komitet Dyrektorów z włosiennicami na udach, które gryzą te uda oraz jajka, które po 2 godzinach noszenia włosiennicy pieką przez kolejnych godzin pięć. A wszystko to jest dręczeniem zboczonych jajek za skłonności i grzechy, jako ekspiacja czy tam pokuta!
I tak oto "Rzeczpospolita", brukowe łajno o poczytalności na poziomie 4,45% z tendencją do spadku i nakładzie sprzedawanym rzędu 60-90 tysięcy egzemplarzy dziennie (na rok 2010), wydalające z siebie, obraz nędzy intelektualnej nazistowskiej sekty Opus Dei, z którą współpracuje Uniwersytet Mikołaja Kopernika, dokonała marnego paszkwilu polegającego na przepisywaniu banialuków wysmarowanych wcześniej przez owego Darka Pietrka, który ma ksywę "Piedar" lub "PierDar", chyba od zbyt częstego puszczania bąków w czasie wykładów katechetycznych dla spragnionej katechezy dziatwy szkolnej w chorzowskich i innych śląskich gimnazjach (w tym w sekciarskiej gimbazie w Jaworznie na Śląsku). "PierDar" to ksywa jak rozszyfrowała gimbaza, od "Pierdowy Darczyńca", bo zapach pierdów ofiarnie rozpuszcza po salach wykładowych...
A UMK współpracuje z uniwerkiem sekty Opus Dei zwanym Pampeluną, bo z polskimi coraz bardziej odmóżdżonymi teologami uniwersyteckimi już żadna normalna uczelnia na światowym poziomie współpracować nie chce, jako że nie wszyscy chcą być kartofliskiem (a może pyrkowiskiem), a do tego obgryzionym przez stonkę, czarną oczywiście, przywiezioną w teczkach z Watykanu jako tzw. egzekutywa polityczna reżimu nazistowskiej sekty Opus Dei. I tak cała nauka polska, a nie tylko prasa typu "Rzeczpospolita" sięgnęła już dna o czym świadczy ranking TOP 500 uczelni na świecie.
A Dariusz z Chorzowa oprócz ksywy "Piedar" (pieruńskie darcie, czy jak tam bąka na Śląsku zwali), ma także ksywkę "Śmierdzące Skarpetki", to takie przywódcze imię od wodza indiańskiego, jakie mu nadało plemię tych dzieciaków, co siedzą w pierwszych ławkach na jego lekcjach, znaczy tylko na pierwszej, bo na kolejnych lekcjach pierwsze dwie ławki ma puste, a w trzeciej siedzą ochotnicy, co chcą się "sztachnąć", a są z biednych śląskich rodzin po zamkniętych przez reżym sekty Opus Dei kopalniach i ich nie stać nawet na butapren.
A swoją drogą, za bestialskie szerzenie złowrogiej nienawiści do mniejszości wyznaniowej za jaką Antypedofilskie Bractwo Himawanti jest uważane, tak w Polsce jak i Europie, niejaki neo-nazistowski sekciarz z nazistowskiej sekty Opus Dei, Wojciech Wybranowski powinien zgodnie z prawem siedzieć w kryminale dobre trzy lata, bo tyle dla takich jak on Kodeks Karny przewiduje...
Ciąg dalszy nastąpi, bo autorzy (praca zbiorowa) muszą się napić coś zimnego i mocnego.
KATZ! - Jak mawiają mistrzowie Zen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz