Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Budda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Budda. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 lipca 2011

Buddyzm demony i ćpanie narkotyków

Budda, buddyzm, ateizm, demony, ćpanie, czyli coś tu nie gra z tym buddyzmem


Buddyzm ateistyczny opracowała speckomisja plenarna KPCh, podobnie zresztą jak taoizm filozoficzny został stworzony w latach 1921-1949 przez ideologów Komunistycznej Partii Chin. Miała to być ateistyczno-marksistowska wersja buddyzmu i taoizmu na użytek demoludów czyli państw bloku wschodniego. Towarzysz Mao był głównym pomysłodawcą ateistycznej wersji nowego buddyzmu i nowego, filozoficznego taoizmu. Jak ktoś czyta materiały Zjazdów i Plenów KPCh to znajdzie wiele śladów tej ciężkiej pracy ideologów z Chin. Od 30 lat powstają także partyjne, ateistyczne wersje Tai Chi i Chi Kung - akurat najbardziej popularne w Polsce, tylko nie wiele warte, bo mocy i ducha pozbawione. Tymczasem Buddha nigdy nie był ateistą ani ateizmu nie polecał. Podobnie taoizm nigdy nie dzielił się na filozoficzny i religijny. To takie są to nowości partyjne przez sprytnych maoistów tworzone. Karmapę nawet przechwytywali, żeby od dziecka zrobić ateistycznego Karmapę na miarę ciasnoty umysłowej Biura Politycznego. Nie dziwię się tym, co im coś nie pasuje w takich wersjach spłaszczonych i gośćcem ateizmu maoistowskiego pokręconych pseudo buddyzmach i pseudo taoizmach. Polskie politbiuro już w 1953 roku zaaprobowało propagowanie tych wersji buddoizmu i tałoizmu z KC KPCh... Ale to nie wszystko na temat... 



Sanskryt i duchowość Wschodu nie zna pojęcia Aviveka - nierozróżnianie, nieosądzanie. Zakazane jest ocenianie i osądzanie, wypowiadanie sądów, ale tylko o mistrzach duchowych, guru (rinpoche), siddhach (cudotwórców), ryszich i parę podobnie rzadkich okazów, co są raczej wyjątkami na tej ziemi i nie występują masowo. A cała reszta ma się na duchowej drodze nauczyć Viveka Jńanam - Mądrości Rozróżniającej, odróżniania dobrego od złego, światła od ciemności, tylko w większej rozdzielczości jeśli o precyzję chodzi. Jest to podstawa Budhi - Oświecenia i Przebudzenia duchowego. 

Duchowość Wschodu z zasady nie używa pojęcia "własna prawda", które jest wytworem New Age, a ściślej amerykańskiej sekty New Thought i jego odnóg. Jedyny termin pochodny od Satya - Prawda ze Sva (Swój, Własny) to svasattA co oznacza opętanie samym sobą, samoopętanie. Warto sobie może przemyśleć, w co się ładujemy, zanim się władujemy na manowce zachodniego newage'a, który niby inspiruje się Wschodem, ale wszystko co istotne przekręca, wykręca i ogonem wykręconego kota do klienta ustawia. Newage'yści USonańscy termin Svadharma przekładają oszukańczo jako "własna prawda", szczególnie w tekstach buddyjskich i adwaitystycznych. Svadharma jednak to Własne Obowiązki, takie jak obowiązek utrzymania i wychowania własnych już urodzonych dzieci, obowiązek opiekowania się starymi i niedołężnymi rodzicami, obowiązek dochowania wierności jeśli była ślubowania, obowiązek obrony Ojczyzny, jeśli jej istnienie jest zagrożone i paręnaście podobnych... Przerobienie Svadharman na Własną Prawdę, która nie istnieje w konceptach duchowości wschodu czy ściślej jest uważana za rodzaj szczególny opętania, opętanie samu sobą, egocentryzacją to jeden z największych przekrętów ideologii Newage'owej jaki jest. Dla rozwoju duchowego, oczywiście skutki opłakane, stracone lata na poszukiwanie czegoś co jest ślepą uliczką, brak owoców na Ścieżce i takie tam. 

wtorek, 28 października 2003

Indy - Kot Buddy - Opowieść o Oświeceniu

Indy - Kot Siddhartha Gautama Buddy i Oświecenie 


Indy, cudowny kot Buddhy i jego opowieść 

Historię ten opowiadał pewien buddyjski mnich, który w jednym z poprzednich wcieleń był kotem o imieniu Indy, z czasem historia nabrała wielu wątków, także dopowiadanych przez bajarzy, jednak główne punkty przesłania zawsze są takie same... 

"Miałem niezwykłą przygodę dawno temu, w północnych Indiach. Spotkałem pewnego wielkiego księcia, który nie mieszkał w pałacu, nie ucztował i nie nosił eleganckich ubiorów, a jedynie szaty żebracze. Prawdę powiedziawszy, kiedy go spotkałem, miał na sobie połatane łachmany i siedział pod drzewem, pod wielkim drzewem figowym jak mają w zwyczaju liczni indyjscy asceci. Ujrzawszy księcia siedzącego spokojnie pod drzewem, przycupnąłem i obserwowałem go przez chwilę, ale on nic nie robił, tylko siedział. Siedział, gdy padał deszcz. Siedział, gdy promienie słoneczne potężnie prażyły. Dni mijały, a chociaż rzadko, kiedy opuszczałem okolicę (odchodziłem tylko, by najeść się i napić, wyspać się i czasami uganiać się za własnym ogonem – to wielka uciecha), nigdy nie widziałem, aby się poruszył. 

Po upływie wielu dni i tygodni zaczęły dziać się naprawdę dziwne rzeczy. Nagle nie wiadomo skąd zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Dźwięki były tak donośne, że musiałem zatkać uszy łapkami, ale książę nadal siedział niewzruszony. Ziemia się poruszała, jakby ktoś ją schwycił i potrząsał, a on wciąż siedział w jogicznej pozycji pełnego lotosu, nieporuszony. Niesamowite istoty, wyglądające jak demony (asury), oraz piękne niewiasty (nimfy), zjawiały się znikąd i zdawało się, że mówiły do niego lub na niego wrzeszczały. Szczerze mówiąc, mimo iż jestem bardzo odważnym kotem, trochę się przestraszyłem, ale on siedział. Góry złota i szlachetnych kamieni ukazały się i znikły, a człowiek pod drzewem ani drgnął. Nic nie było w stanie sprawić, by poruszył się choćby o cal. 

I wtedy wydarzyło się coś rzeczywiście niesamowitego. Wyglądało to, jakby zaczęło się z niego wydobywać, dziwne, miękkie, delikatne Światło, bardzo jasne Białe Światło jakby Słońca i Księżyca, ale on siedział nadal. Niesamowite Światło stawało się coraz jaśniejsze aż całkowicie go zasłoniło, a on siedział i siedział. Światło stało się jaśniejsze niż Słońce, a on siedział. Coś tam takiego się działo, że ja także nie poruszałem się – nawet uganianie się za własnym ogonem nie było już takie fascynujące, a kiedy Niesamowite Światło przestało się rozjaśniać, wtedy piękny uśmiech pojawił się na twarzy człowieka-księcia, siedzącego pod drzewem. Powoli otworzył oczy (w nich również był niezwykły świetlisty blask) i powiedział: „Witaj kocie Indy, jestem Buddha.” Co? Przekonany byłem, że przez cały czas, kiedy go obserwowałem, nikt nie powiedział do mnie ‘cześć Indy’, ani nie zostaliśmy sobie przedstawieni, skąd wobec tego wiedział, jak mam na imię? Ale będąc kotem dobrze wychowanym, odpowiedziałem: „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać.” 

„Indy, możesz nazywać mnie po prostu Buddhą, a nie Panem Buddą” – roześmiał się mężczyzna, który siedział pod drzewem. „Oczywiście, że wiem, jak masz na imię. Przebudziłem się z głębokiego snu, jakim jest życie, by dotrzeć do głębszej Prawdy (Satyam), według której wszyscy jesteśmy duchową jednością, jednością w Brahmanam (Wszechduchu). Jak mógłbym cię nie znać? Wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem, wszyscy jesteśmy jednością.” Dwie rzeczy zaczęły mnie niepokoić. Po pierwsze, co on miał na myśli mówiąc: „Wszyscy jesteśmy jednością, wszyscy jesteśmy jednym z Brahmanem? Pomyślałem sobie, że ten facet siedział zbyt długo na Słońcu. Po drugie: ponieważ wiedziałem, że nie powiedziałem do niego niczego z wyjątkiem „Witaj Panie Buddha, miło mi Ciebie poznać”, skąd znał moje myśli? Jednakże On znowu zaczął odpowiadać na moje myśli. 

Kot Indy - Spotyka Siddhartha Gautama Buddhę

„Indy” – zachichotał: „Nie postradałem zmysłów, to tylko moje ego (anava) oddzielało mnie od Brahmana (Wszechducha, Absolutu), od wszystkiego. Ty jesteś jednym z Brahmanem, ja jestem jednym z Brahmanem, wszystko jest Brahmanem i w Brahmanie. Wiem to i ty też wiesz, ale zapomniałeś, o swojej prawdziwej tożsamości. Jeśli chodzi o drugi problem, który cię niepokoi, to twoje myśli są dla mnie tak samo jasne jak słowa.” 

Numerologia Miejscowości Pochodzenia

Numerologia Miejscowości Pochodzenia i Znajdowania Miejsca Zamieszkania Co miejscowość pochodzenia człowieka, miejscowość narodzin, mówi o l...